Po co panu, politycznemu wyjadaczowi, to stowarzyszenie? Mógł pan zostać kandydatem na prezydenta SLD, a nawet zjednoczonej lewicy.
Ryszard Kalisz:
No widzi pani, mnie funkcje nie interesują. To wypływa z mojego idealizmu. Jestem człowiekiem spełnionym, mam zasoby finansowe, dzięki którym nie muszę być politykiem i postanowiłem zrobić coś dla obywateli. Konkretnie zmienić system podejmowania decyzji politycznych. Bo dziś mamy do czynienia z partiami zbudowanymi na aparacie, które nie mają merytorycznego mechanizmu podejmowania decyzji, za to z byle powodu eliminują mądrych ludzi takich jak prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Mnie się to nie podoba. Chcę, żeby była partycypacja i koncyliacja, żeby organizacje pozarządowe wpływały na podejmowanie decyzji politycznych i żeby cały czas odbywał się proces uzgadniania poglądów.