A gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla PJN?
Nasza pozycja będzie niezła, bo wszyscy będą chcieli rozmawiać z centrum, czyli z nami. I bardzo się cieszę, że nie mam skrajnych poglądów, bo nie mógłbym zostać ministrem nauki i szkolnictwa wyższego.
A ma pan takie plany?
Tak. Jeszcze pięć lat chcę popracować w europarlamencie, pouczyć się, przygotować na wojnę z patologiami polskiej nauki, a później zostanę ministrem i będę reformował polskie szkolnictwo wyższe. A jest tam co reformować, oj jest...
To najpierw będzie pan budował sfederalizowaną Europę, o której mówił ostatnio Jose Manuel Barroso.
PJN jest przeciwna federalistycznym koncepcjom Unii. Zresztą obecny model integracji europejskiej, polegający na tym, że wszystko musi być takie samo dla wszystkich, zostanie w przyszłości odrzucony przez członków UE. To jest nieznośne, żeby w parlamencie w Strasburgu dyktowano nam, jaki mamy mieć stosunek do rodziny. A wbrew temu, co nam mówiono w kampanii referendalnej, tak niestety się dzieje. Przegrałem już dziesiątki głosowań, podczas których przyjmowano rzeczy ideologicznie zwariowane, jak na przykład to, że za brak wody w Afryce odpowiada dyskryminacja kobiet (nota bene – część eurodeputowanych PO za tym głosowała).
A więc wbrew temu, co pan mówi, unifikacja postępuje.
To prawda, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy ideologiczne. Czasami w sprawach gospodarczych uda się przeforsować coś liberalnego. Ale w sprawach aksjologicznych systematycznie przegrywamy ok. 150 głosami. Czasami mamy nawet przeciwko sobie naszych kolegów konserwatystów brytyjskich. Mam poczucie, że pod tym względem należę do mniejszości w PE.
To na własnej skórze doświadcza pan tego, co czują mniejszości.
Tak. I podobnie jak inne mniejszości domagam się szacunku dla moich poglądów. Zwłaszcza że wcale nie uważam, iż większość ma zawsze rację.
Czy Donald Tusk odejdzie na jakieś europejskie stanowisko przed zakończeniem kadencji?
Przypuszczam, że byłby tym zainteresowany. On się poważnie boi, iż PiS wsadzi go do więzienia za katastrofę smoleńską. Dlatego zrobi absolutnie wszystko, by utrzymać się u władzy lub uciec na stanowisko unijne. Szkopuł w tym, że jest to mało realny scenariusz. Jeżeli prawica przegra wybory w 2014 roku, to lewica będzie rozdawała karty w europarlamencie.
A nie jest możliwe, że Tusk po raz kolejny uratuje PO?
Nie. On był gigantem polskiej polityki, ale już nie jest. Wewnątrz PO rozpoczęły się procesy odśrodkowe. Nie wszyscy w tej partii grają wyłącznie na Tuska. Bo skoro on w rankingach zaufania osiąga wyniki podobne do Kaczyńskiego, to działacze PO zaczynają się rozglądać za nowym liderem.
Może do 2015 roku kryzys się skończy, poprawi się koniunktura, przyjdą pieniądze z nowej perspektywy budżetowej i ludzie znowu uwierzą w Tuska?
Kryzys się nie skończy, koniunktura nie będzie lepsza, pieniądze zostaną zmarnowane, a Tusk się znudzi wyborcom.
Dr Marek Migalski jest politologiem i politykiem. Na europosła został wybrany z listy PiS, następnie odszedł z partii i był współtwórcą PJN