Rozmowa Elizy Olczyk z Markiem Migalskim

Wszyscy chcą z nami gadać. Jak na trupa jesteśmy interesującym partnerem do rozmów – mówi Elizie Olczyk europoseł PJN Marek Migalski

Publikacja: 17.05.2013 19:46

Marek Migalski

Marek Migalski

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Do

wyborów pozostał zaledwie rok, na scenie politycznej zapowiadają się przetasowania. Czy wśród europosłów widać z tego powodu nerwowość?

Czuć nadchodzące przesilenie. Każdy z każdym rozmawia i wszyscy czekają na to, co się wydarzy. Dla PO wynik sprzed czterech lat jest nie do powtórzenia. Spośród obecnych 25 europosłów PO zostanie najwyżej 10 (choć partia może mieć w przyszłym PE 18-19 deputowanych) , bo po pierwsze przyjdą nowe osoby, którym trzeba będzie zrobić miejsce, a po drugie jestem przekonany, że Platforma dostanie w tych wyborach łupnia.

Zastanawiałam się raczej, czy pan ma już plany na okres po zakończeniu kadencji? Bo chyba PJN nie ma szans na odnowienie mandatów?

Nasza sytuacja, Pawła Kowala i moja, wcale nie jest taka zła. PJN wybudowała swój mały domeczek w centrum sceny politycznej, między PiS a PO, i bez nas niczego w centroprawicowej części sceny politycznej nie da się zbudować. Prawicowi wyborcy już odwracają się od PO, a nie mają ochoty na poparcie PiS. PJN jest dla nich jak znalazł. My co prawda jesteśmy mali, ale sprawni, obecni medialnie i mamy fajny program dla rozsądnych ludzi.

Wierzy pan w to mityczne centrum, które podobno będziecie budować z PSL?

Myśmy się z PSL na razie umówili tylko na debaty. I to był dobry ruch. Dostaliśmy trochę tlenu medialnego, częściej się o nas mówi. Przy okazji odkryliśmy w PSL sensownego partnera i naprawdę demokratyczną partię, a to rzadkość. W Polsce są tylko trzy demokratyczne partie: SLD, PSL i my. Ale to, że odkryliśmy u nich dwie czy trzy miłe cechy, nie oznacza związku na dobre i złe. Zwłaszcza że PSL od blisko sześciu lat współtworzy beznadziejny rząd. Umówiliśmy się na kilka randek, a nie na ślub kościelny.

A więc nie chcecie wspólnie z nimi startować w wyborach?

Nie rozmawialiśmy o tym. Odbędziemy cztery debaty, na które się umówiliśmy, i zobaczymy co dalej. A jeżeli się rozstaniemy, to nikt nie poczuje się oszukany.

Nie bardzo wiem, co z tego dla was wynika. PSL ma swoje 6 proc. i jakoś sobie wywalczy bez was mandaty. A wy co?

My mamy swoje 2 proc., co jak na partię, która ma dwóch zawodowych polityków, jest całkiem dobrym wynikiem. Życzę każdemu przedsiębiorcy, który rozpoczyna działalność gospodarczą, by po trzech latach miał 2 proc. udziału w rynku.

Jeszcze pięć lat chcę popracować w europarlamencie, pouczyć się, a potem zostanę ministrem

To jest zręczne porównanie, tyle że w polityce 2 proc. oznacza śmierć.

Jakoś wszyscy chcą z nami gadać. Jak na trupa jesteśmy interesującym partnerem do rozmów.

Kto chce z wami gadać?

Tego nie zdradzę. Mogę powiedzieć, że na pewno nie rozmawiamy z SLD ani z Jarosławem Kaczyńskim, choć PiS nasze 2 proc. by się przydało. Mogłoby przesądzić o tym, czy PiS wygra z PO czy nie. PiS bardzo mocno pracuje, żeby odzyskać 32 proc. poparcia, czyli tyle, ile miało w 2005 roku. Jeżeli jedyną ambicją partii jest próba odrobienia tego, co wcześniej straciła, to jest to problem PiS, ale nie nasz.

A więc nie zamierzacie stać się częścią obozu patriotycznego?

Formacja, która nazywa siebie obozem patriotycznym, sugeruje, że wszyscy inni to zdrajcy.

Przesadza pan. To tylko nazwa.

W wykonaniu PiS to jest oczywista konstatacja. Poza tym nie lubię się nadymać i mam w sobie za dużo autoironii. Pękłbym chyba ze śmiechu, gdybym był częścią obozu, który sam siebie określa jako patriotyczny lub niepokorny.

To poza PO nikogo innego do rozmów nie ma na scenie politycznej.

PO to też jest PZPR po 1988 roku. Po prostu prowadzimy rozmowy z politykami, którzy widzą to co my: że scena polityczna jest dziś jak stara drewniana chałupa, którą zdmuchnie pierwsza silniejsza wichura. A wtedy na gruzach zbudujemy coś nowego, a konkretnie nowy lepszy PO–PiS. Co prawda jesteśmy za słabi, żeby ten wiatr spowodować, ale za to robimy, co możemy, żeby rozmontować PO i PiS, bo te dwie partie przestały służyć krajowi, a obsługują wyłącznie swoich liderów i same siebie. Nasz plan może wypalić już w 2014 roku, a najpóźniej system zawali się przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2015 roku.

Co będzie pierwszym zwiastunem destrukcji?

Wyrzucenie Jarosława Gowina z PO. Na mojego politologicznego nosa decyzja już zapadła. Donald Tusk chce się go pozbyć, a sam Gowin też już zdecydował o odejściu z partii. Tym bardziej że panuje teraz dobry klimat do budowy nowej formacji. Nie wiem tylko, czy Gowin nie zaraził się chorobą autokratyzmu od Tuska i Kaczyńskiego. Jeżeli tak, to będzie uważał, że jest atamanem, nie zaprosi innych do współpracy i zginie. A jeżeli okaże się prawdziwym przywódcą, to może zbudować coś, co będzie alternatywą i przywrócić sens polskiej polityce.

Może lider PO jest już za słaby na wyrzucenie Gowina? Od dawna toleruje Grzegorza Schetynę, choć uważa go za głównego rywala.

Właśnie dlatego, że jest słaby, będzie chciał wyrzucić Gowina. Silny samiec alfa toleruje w stadzie wierzgające młodziaki, ale starzejący się przywódca wyrzuca wszystkich, którzy mogą mu w przyszłości zagrozić.

A więc to z Gowinem wiążecie nadzieje dla PJN. A jeżeli on pójdzie do PiS, to co wtedy?

Ci, którzy tak uważają, nie znają ani PiS, ani Gowina. Po okresie euforii Gowin w PiS stałby się tym, czym Joanna Kluzik-Rostkowska w PO, czyli nikim. Jestem o nim lepszego zdania. A wejście Gowina do systemu politycznego rozhermetyzuje scenę polityczną. On ma w ręku klucze do rozwiązania części polskich problemów. Co z nimi zrobi, to inna sprawa.

PO rzeczywiście ma kłopoty, ale PiS trzyma się nieźle i nawet poprawia notowania.

To nic nie znaczy. Kaczyński prawdopodobnie wygra wybory, ale nie zdoła ich skonsumować. Nie utworzy rządu z braku koalicjanta.

Może nie będzie musiał, bo zdobędzie takie poparcie, że będzie rządził samodzielnie?

Takimi stwierdzeniami PiS może sobie poprawić humory na partyjnej imprezie w Rybniku. W rzeczywistości jest to nieosiągalne. Tylko raz Jarosław Kaczyński był bliski tego, żeby połowa Polaków oddała na niego głos – w wyborach prezydenckich w 2010 roku. Od tego czasu robił wszystko, żeby stracić wyborców. Zmarnował ostatnie trzy lata, wyrzucił z partii ludzi, którzy pomagali mu osiągnąć ten świetny wynik. Dziś nie ma szans na powtórzenie tego wyniku. Dlatego nie odzyska władzy. Rządzić będzie osłabiona PO, ze wzmocnionym SLD. I w takim układzie premierem może zostać Leszek Miller. Kaczyński nie będzie Orbanem, będzie Meciarem.

A gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla PJN?

Nasza pozycja będzie niezła, bo wszyscy będą chcieli rozmawiać z centrum, czyli z nami. I bardzo się cieszę, że nie mam skrajnych poglądów, bo nie mógłbym zostać ministrem nauki i szkolnictwa wyższego.

A ma pan takie plany?

Tak. Jeszcze pięć lat chcę popracować w europarlamencie, pouczyć się, przygotować na wojnę z patologiami polskiej nauki, a później zostanę ministrem i będę reformował polskie szkolnictwo wyższe. A jest tam co reformować, oj jest...

To najpierw będzie pan budował sfederalizowaną Europę, o której mówił ostatnio Jose Manuel Barroso.

PJN jest przeciwna federalistycznym koncepcjom Unii. Zresztą obecny model integracji europejskiej, polegający na tym, że wszystko musi być takie samo dla wszystkich, zostanie w przyszłości odrzucony przez członków UE. To jest nieznośne, żeby w parlamencie w Strasburgu dyktowano nam, jaki mamy mieć stosunek do rodziny. A wbrew temu, co nam mówiono w kampanii referendalnej, tak niestety się dzieje. Przegrałem już dziesiątki głosowań, podczas których przyjmowano rzeczy ideologicznie zwariowane, jak na przykład to, że za brak wody w Afryce odpowiada dyskryminacja kobiet (nota bene – część eurodeputowanych PO za tym głosowała).

A więc wbrew temu, co pan mówi, unifikacja postępuje.

To prawda, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy ideologiczne. Czasami w sprawach gospodarczych uda się przeforsować coś liberalnego. Ale w sprawach aksjologicznych systematycznie przegrywamy ok. 150 głosami. Czasami mamy nawet przeciwko sobie naszych kolegów konserwatystów brytyjskich. Mam poczucie, że pod tym względem należę do mniejszości w PE.

To na własnej skórze doświadcza pan tego, co czują mniejszości.

Tak. I podobnie jak inne mniejszości domagam się szacunku dla moich poglądów. Zwłaszcza że wcale nie uważam, iż większość ma zawsze rację.

Czy Donald Tusk odejdzie na jakieś europejskie stanowisko przed zakończeniem kadencji?

Przypuszczam, że byłby tym zainteresowany. On się poważnie boi, iż PiS wsadzi go do więzienia za katastrofę smoleńską. Dlatego zrobi absolutnie wszystko, by utrzymać się u władzy lub uciec na stanowisko unijne. Szkopuł w tym, że jest to mało realny scenariusz. Jeżeli prawica przegra wybory w 2014 roku, to lewica będzie rozdawała karty w europarlamencie.

A nie jest możliwe, że Tusk po raz kolejny uratuje PO?

Nie. On był gigantem polskiej polityki, ale już nie jest. Wewnątrz PO rozpoczęły się procesy odśrodkowe. Nie wszyscy w tej partii grają wyłącznie na Tuska. Bo skoro on w rankingach zaufania osiąga wyniki podobne do Kaczyńskiego, to działacze PO zaczynają się rozglądać za nowym liderem.

Może do 2015 roku kryzys się skończy, poprawi się koniunktura, przyjdą pieniądze z nowej perspektywy budżetowej i ludzie znowu uwierzą w Tuska?

Kryzys się nie skończy, koniunktura nie będzie lepsza, pieniądze zostaną zmarnowane, a Tusk się znudzi wyborcom.

Dr Marek Migalski jest politologiem i politykiem. Na europosła został wybrany z listy PiS, następnie odszedł z partii i był współtwórcą PJN

Do

wyborów pozostał zaledwie rok, na scenie politycznej zapowiadają się przetasowania. Czy wśród europosłów widać z tego powodu nerwowość?

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!