W przypadku zbliżenia Ukrainy z NATO można przytoczyć przysłowie: nie można wyjść za mąż jednocześnie za dwóch mężczyzn. Nie można jednocześnie być w NATO i Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ). Rosja od lat próbuje nawiązać z Europą normalne stosunki, jednak Bruksela nie odpowiada wzajemnością. Ukraina, podpisując porozumienie z Unią Europejską, pragnie zachować uprzywilejowaną pozycję. Rosja nie jest przeciwna, lecz trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wtedy Ukraina będzie współpracowała z Rosją na takich warunkach jak Polska. Dlaczego miałaby więc zachować przywileje? Ukraińcy rozumieją, że bez dostępu do rosyjskich pieniędzy i surowców nie są potrzebni Europie. Tu jest pewien dylemat – Ukraińcy, stając się Europejczykami, chcą nadal pozostawać Euroazjatami. Podpisując porozumienie z Unią, Ukraina chce wykorzystać rosyjski rynek, zapychając go towarami z państw trzecich.
Czyli Rosja najbardziej obawia się napływu europejskich towarów czy jednak są jakieś inne przyczyny?
To nie są żadne europejskie towary, to chińszczyzna! Rosja nie potrzebuje pośredników. W Europie krąży bałamutna teza, jakoby Ukraina była mostem między Zachodem a Wschodem. Rosja nie potrzebuje żadnych mostów. Jeżeli Unia Europejska zbliża się z Ukrainą, to niech liczy się z tym, że będzie musiała ją utrzymywać. Oczywiście, że oprócz ekonomicznych przyczyn Rosja ma geopolityczne motywacje związane z bezpieczeństwem w regionie. Poza tym na Ukrainie nadal stacjonuje Flota Czarnomorska. W związku z tym Rosja jest zainteresowana dobrymi stosunkami z Kijowem. Nie znaczy to jednak, że można z Rosji robić pokój przechodni.
Czy wojna gazowa może się zatem powtórzyć?
W Europie wielokrotnie padały oskarżenia pod adresem Rosji o manipulacje gazem. Mam na to tylko jedną odpowiedź – nie kupujcie rosyjskiego gazu. Dlaczego Polska ma kupować gaz po cenach światowych, a Ukraina na preferencyjnych warunkach?
Czy to prawda, że granica rosyjsko-ukraińska od czasu upadku ZSRR do dziś nie została uporządkowana?