Coraz mocniej przebija się do powszechnej świadomości. Duża w tym zasługa kolejnych papieży: Jana Pawła II, a następnie Benedykta XVI, którzy wynieśli na ołtarze kilka tysięcy męczenników – osób, które zostały zamordowane przez republikanów za swoje przywiązanie do wiary w Boga.
Czy to oznacza, że nikt nie powinien odpowiedzieć za zbrodnie, do których doszło w Hiszpanii?
Zanim rozpoczniemy dyskusję o amnestii, warto byłoby najpierw przypomnieć, co rzeczywiście wydarzyło się w Hiszpanii. Dopiero potem można się zastanawiać, ile generał Franco poczynił zła, broniąc chrześcijańskiej cywilizacji. Moim zdaniem, jeśli gdzieś szukać zbrodniarzy, to raczej wśród tych, którzy mordowali chrześcijan.
Na świecie jednak dominuje pogląd, że to Franco był zbrodniarzem.
Fałszywy wizerunek Hiszpanii stworzyli na Zachodzie lewaccy intelektualiści z Ernestem Hemingwayem na czele. Z tego powodu państwo Francisca Franco było w czasie wojny, a także po wojnie, przez długie lata mniej lub bardziej izolowane, również przez państwa zachodnioeuropejskie i Stany Zjednoczone. Stosunki dyplomatyczne z Hiszpanią generała Franco jeśli w ogóle były utrzymywane, to na bardzo niskim szczeblu.
Uważa pan, że powinniśmy rozgrzeszyć zbrodniarzy, którzy działali na usługach Franco?