Zaskoczeni tak nagłymi zmianami pogody oraz skalą zjawiska meteorolodzy wydali ostrzeżenie dla ludności w 10 stanach. Jak tłumaczą, listopad jest zazwyczaj spokojnym miesiącem w "kalendarzu tornad", a wichury i towarzyszącemu im burze zdarzają się niezwykle rzadko.

Wczoraj tornada przetoczyły się przez kilkanaście stanów, wśród których najbardziej zniszczone zostały Indiana, Kentucky i Illinois. Silnemu wiatrowi, którego prędkość dochodziła do 111 km/h, towarzyszyły gwałtowne opady deszcze, a także grad wielkości piłek do tenisa. Z informacji podanych przez władze wynika, że zginęło 6 osób - wszystkie  w stanie Illinois. Wielu ludzie utknęło też w zniszczonych budynkach i piwnicach. Jak podaje serwis BBC, Narodowe Biuro ds. Pogody odnotowano około 80 raportów zgłaszających przejście tornad. Jak komentował pracownik instytucji, zakładając, że część zgłoszeń dot. tych samych wypadków, ostateczna liczba tornad to około 30-40.

Jeden z naocznych świadków Michael Perdun, mieszkający w mieście Waszyngton na północy stanu  Illinois, w rozmowie z BBC powiedział, że w jego mieście duża część zabudowań została zrównana z ziemią. Jak opowiada, kiedy schował się razem z córką przed tornadem do piwnicy, nagle jego dom został porwany przez wiatr. - Zniknęła cała okolica. Ściana mojego kominka, to wszystko co pozostało z mojego domu - dodał Perdun.

Władze stanu określają sytuację jako "niebezpieczną i zmienną". Jak dodał funkcjonariusz Dustin Pierce doszło też już do pierwszych grabieży na zniszczonych terenach, gdzie dla bezpieczeństwa wprowadzono godzinę policyjną. Mieszkająca w Waszyngtonie Karen Harris, powiedziała w rozmowie z BBC, że tereny po których przeszło tornado "wyglądają jak strefa wojny".

Biały Dom poinformował, że o sytuacji poszkodowanych na bieżąco informowany jest prezydent Barack Obama.