Po dziewięciu tygodniach straszenia w końcu rozebrano to, co pozostało po spalonej 11 listopada instalacji. Konstrukcję usunęła spółka WRW z Józefosławia. Ona też oczyści ją i zakonserwuje przeciwpożarowo.
Ta firma za swoje usługi zaoferowała najniższą cenę. W grudniu stołeczny Zarząd Oczyszczania Miasta wysłał zapytanie ofertowe dotyczące usunięcia i prac konserwatorskich spalonej Tęczy. Szukał firmy, która ją odnowi. Odpowiedziały tylko dwa podmioty. Tańsza okazała się oferta firmy z Józefosławia. Swoją pracę wyceniła ona na 44 tys. zł.
Zniszczona konstrukcja ma być gotowa w połowie kwietnia. Potem inna już firma – wybrana w osobnym postępowaniu ma założyć na nią kwiaty. Na razie nie wiadomo jakie będą. Ratusz będzie o tym wcześniej rozmawiał z autorką instalacji Julitą Wójcik.
Urzędnicy chcą by odnowiona Tęcza powróciła na pl. Zbawiciela na 1 maja, przed 10. rocznicą wejścia Polski do Unii Europejskiej. Na razie nie wiadomo ile będzie kosztowała cała renowacja. Pierwszy etat 44 tys. Cena drugiego nie jest jeszcze znana. Miasto zarezerwowało w sumie na odnowienie 190 tys. zł. – Kwota naprawy będzie znana po zakończeniu drugiego przetargu – tłumaczy Agnieszka Kłąb, rzecznik stołecznego ratusza.
ZOM nie rozliczył się jeszcze za poprzednią naprawę Tęczy, po spaleniu w wakacje. Pracę naprawcze wykonała wtedy firma JMS Maciej Skrobski, która swoje usługi wyceniła na 64 tys. zł. Rekonstrukcja miała zakończyć się w październiku. Jednak firma przeciągnęła prace o ponad tydzień, kończąc je tuż przed Świętem Niepodległości. Miasto nie zdążyło formalnie odebrać instalacji od wykonawcy. Teraz za przedłużenie prac naliczyło firmie ok. 28 tys. zł kary. Spór rozstrzygnie sąd.