Książka pod tytułem „Tajemnica lotu MH370" (Flight MH370: The Mystery) ukazała się na razie w Australii, ale wkrótce ma być dostępna w większości krajów anglosaskich. Cawthorne twierdzi, że zaginiony samolot mógł zostać trafiony nad otwartym morzem rakietą wystrzeloną podczas ćwiczeń wojskowych (w czasie zniknięcia z radarów boeinga w okolicy rzeczywiście odbywały się ćwiczenia z udziałem kilku armii).
Cawthorne znalazł nawet świadka – pochodzącego z Nowej Zelandii pracownika platformy wydobywczej ropy – który twierdzi, ze w dniu katastrofy widział spadający do morza płonący obiekt). Autor sugeruje, że w obawia przed skandalem żaden rząd nie jest skłonny do ujawniania niewygodnych dla siebie faktów, tak więc „krewni ofiar nigdy nie powinni spodziewać się wyjaśnienia zaginięcia samolotu". Twierdzi nawet, że czarna skrzynka boeinga, której sygnały zostały odebrane za zachód od Australii została podrzucona aby zmylić opinię publiczną.
Prawdopodobieństwo przebiegu wypadków sugerowanego przez Cawthorne'a jest niewielkie, jednak całkowicie nie można go wykluczyć. W 2001 r. w podobnych okolicznościach – wskutek pomyłki podczas ćwiczeń armii ukraińskiej – został omyłkowo zestrzelony rosyjski samolot pasażerski Tu-154M linii Sibir lecący z Tel Awiwu do Nowosibirska. Samolot spadł do Morza Czarnego zabijając 78 osób.
Pochodzący z USA i żyjący obecnie w Londynie Nigel Cawthorne jest wyjątkowo płodnym autorem kilkudziesięciu książek paradokumentalnych i historycznych (krytycy nazywają go „fabryką książek"). Autor poruszał w nich tematy kontrowersyjne lub znajdujące się na obrzeżach oficjalnej historiografii (pisał np. o życiu erotycznym znanych dyktatorów). Często zarzucano mu pośpiech i niedokładność a także brak dbałości we wskazywaniu źródeł informacji. Mimo to kilka jego książek zdobyło międzynarodowy rozgłos.
Pytani przez dziennikarzy bliscy ofiar zaginięcia MH370 są sceptyczni, a nawet oburzeni uważając, że Cawthorne po prostu znalazł dobry temat do napisania książki, która da mu zarobek. Cytowana przez australijską gazetę „Sun-Herald" Irene Burrow, której syn i synowa zginęli na pokładzie pechowego samolotu twierdzi, że to nadużycie i że w obecnym stanie wiedzy (a raczej braku wiedzy) na temat przyczyn katastrofy nikt nie ma prawa do wyciągania pochopnych wniosków, a tym bardziej do kreowania teorii spiskowych.