Gdy byli w PiS, święcili triumfy polityczne. Bielan z Kamińskim zostali okrzyknięci najlepszą parą PR-owców na scenie politycznej. Mieli stały dostęp do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i latami uczestniczyli w podejmowaniu strategicznych decyzji. Obaj też byli cenieni przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z kolei Kurski wsławił się zwycięską kampanią LPR do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku, a później w PiS znikającymi pluszakami w słynnym spocie tej partii z 2005 roku. Był też autorem spotu ilustrującego orędzie prezydenta Lecha Kaczyńskiego po podpisaniu traktatu z Liz-?bony. Dziś cała trójka znalazła się na politycznym marginesie.
Znikome poparcie
Największym przegranym tych wyborów jest Kamiński; nie pomógł mu nawet fakt, że dostał pierwsze miejsce na liście PO, która wygrała wybory. Spełniły się przepowiednie krytyków tego transferu, że obecność Kamińskiego na lubelskiej liście Platformy zniechęci elektorat tej partii do uczestnictwa w wyborach. Pięć lat temu, gdy tamtejszą listę kandydatów PO do PE otwierała Lena Kolarska-Bobińska, sama jedna zdobyła ponad 47 tys. głosów, a cała lista ponad 112 tys. głosów – czyli 29 proc. W tym roku głosów oddanych na lubelską PO było o połowę mniej – 64 tys., co stanowi niespełna 16 proc. ogółu głosujących.
Z kolei Adam Bielan – Polska Razem, i Jacek Kurski – Solidarna Polska, kandydowali z małych partii, którym sondaże przedwyborcze nie dawały szans na przekroczenie progu wyborczego. Ale i tak wynik Kurskiego w Warszawie jest upokarzający dla tego posła. Zagłosowało na niego zaledwie 9100 osób, o 400 mniej niż na Krzysztofa Bosaka, lidera Ruchu Narodowego. A plakaty Kurskiego wisiały niemal na każdym stołecznym rogu.
Bielan startujący z drugiego miejsca w Małopolsce przyniósł liście Polski Razem zaledwie 3,5 tys. głosów. Kampania żadnego z trzech spin doktorów nie rzucała się w oczy na tle dosyć słabego poziomu całego wyścigu.
Jak to możliwe, że autorzy udanych pomysłów propagandowych w PiS poza tą partią nie potrafili rozwinąć skrzydeł?