Medialna egzekucja prof. Chazana

Prawo pacjentki do informacji ?o miejscu, w którym może się poddać aborcji, w szpitalu ?Świętej Rodziny zrealizowano – mówi prawnik Aleksander Stępkowski

Publikacja: 14.07.2014 02:57

Medialna egzekucja prof. Chazana

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

"Rz": Decyzję prezydent Warszawy o odsunięciu prof. Chazana od pracy w szpitalu św. Rodziny można uznać za przejaw dyskryminacji? Kard. Nycz w swoim oświadczeniu pisze, że „to groźny precedens, uderzający w prawa nie tylko katolików, ale i wszystkich ludzi".

Prezydent Warszawy ogłaszając rzekome „liczne nieprawidłowości" w szpitalu realizuje żądania, silnie uprzedzonej do katolicyzmu, lewicy, która twierdzi, jakoby lekarze łączący w pracy wiedzę medyczną z wrażliwością moralną stanowią zagrożenie dla pacjentek, ponieważ kierują się wiarą. Trudno zatem odmówić racji kardynałowi Nyczowi.

Instytut Ordo Iuris  stoi na stanowisku, że nie ma przesłanek prawnych do dyscyplinarnego zwolnienia prof. Chazana i dyscyplinarnego zerwania stosunku pracy. Skąd te wnioski?

Nie ma po temu podstaw prawnych. Usiłuje się je symulować w dwóch kierunkach.

Po pierwsze, Minister Neumann upowszechnia nieprawdziwą tezę o rzekomymi nieładzie organizacyjnym. Szpital św. Rodziny od 2008 r. ma certyfikat jakości ISO, obecnie PN EN ISO 9001. Ani te certyfikaty ani też fundusze europejskie, które szpital ten intensywnie wykorzystuje, nie są przyznawane placówkom, które mają nieład w dokumentacji. W dniu eksplozji emocji spowodowanej zapowiedzią odwołania prof. Chazana, gdy przed szpitalem kłębią się ludzie i media, wewnątrz przyjmuje się 18 porodów, w sytuacji, gdy zwykle jest ich 13. Zdolność przyjęcia o 40% większego obciążenia przez zespół szpitalny w okresie urlopowym każe traktować opowieści ministra Neumanna o bałaganie na równi z twierdzeniami Pinocchia. To jest szpital w którym jest najniższa śmiertelność okołoporodowa w kraju! A opinii publicznej serwuje się bajkę o rzekomych licznych nieprawidłowościach.

Po drugie, twierdzi się, że naruszono prawa pacjentki do informacji o miejscu, w którym może podać się aborcji. NFZ uznał to za powód nałożenia niemal całej kary owych słynnych 70 tysięcy, które jednak nie przekraczają 65 tys. Otóż to prawo pacjentki w szpitalu zrealizowano, choć prof. Chazan o tym nie wiedział. Lekarz prowadzący pacjentkę wskazał i uzgodnił telefonicznie konsultację aborcyjną pacjentki oraz wystawił pisemne skierowanie do szpitala bielańskiego. Tym samym, obowiązek informacyjny wynikający z prawa (szalenie wątpliwego z punktu widzenia konstytucji), został zrealizowany.

No właśnie, ten raport pokontrolny warszawskiego ratusza mówi, że zaniedbania były także w Instytucie Matki i Dziecka. Ale wobec tej placówki nikt nie mówi o jakichkolwiek konsekwencjach.

Bo tu nie chodzi o nieprawidłowości w szpitalu, ale o medialną egzekucję człowieka symbolizującego sprzeciw wobec aborcji. W szpitalach bardzo łatwo jest wskazać nieprawidłowości w dokumentacji, bo lekarze mają specyficzny stosunek do obowiązków biurokratycznych. W przypadku Szpitala św. Rodziny było to jednak trudne, dlatego zarzuca się mu braki w dokumentacji za okres, w którym matka tego biednego dziecka nie była w nim hospitalizowana. Gdyby chodziło o prawa pacjenta, to zatroszczonoby się również o prawa dziecka, a kontrolę rozpoczęto by od kliniki in vitro, w której dokonano sztucznego zapłodnienia. Czy na przykład przeprowadzono tam badania prenatalne? Później należało skontrolować wszystkie placówki, w których udzielano świadczeń medycznych pacjentce łącznie z IMDz.

Tu jednak nie chodzi o prawa pacjentki– jest ona traktowana przez swoich „przyjaciół" wyjątkowo przedmiotowo. Gdyby mec. Dubieniecki chciał chronić jej prawa, pozwałby Ratusz za ujawnienie wrażliwych danych na temat swej klientki opublikowanych w projekcie wystąpienia pokontrolnego. Wystąpiłby z pozwem przeciwko prof. Dębskiemu za jego telewizyjne show w TVN z fotografiami dziecka. Nie zrobił tego i nie zrobi, bo tu chodzi o symboliczny lincz na lekarzu-katoliku a prawa pacjentki służą wyłącznie jego dokonaniu.

Pozostańmy na poziomie prawnym. Profesor jako dyrektor placówki miał prawo odwoływać się do klauzuli sumienia?

Pamiętajmy, że prof. Chazan ma wyraźną pisemną zgodę prezydent Gronkiewicz-Waltz na wykonywanie zawodu lekarza w kierowanym przez siebie szpitalu i korzysta z niej. Chociaż więc nie był lekarzem prowadzącym tej kobiety, to kilkukrotnie korzystano z jego konsultacji. Z resztą, zarówno NFZ, jak i Ministerstwo w swoich kontrolach wyraźnie traktują prof. Chazana jako lekarza udzielającego świadczeń medycznych zatem mogącego zgłosić sprzeciw sumienia. Raport miejski czyni inaczej bowiem miasto nie ma uprawnień do prowadzenia kontroli świadczeń medycznych. Mamy tu skomplikowany zbieg bycia lekarzem i dyrektorem placówki.

Pojawiają się głosy – Pan też o tym mówi – że na profesora było polityczne zlecenie. Potrafi Pan wskazać mocodawców?

Bez wątpienia, dla PO każda wrzawa medialna była na rękę wobec ujawnionych skandali politycznych. Jeśli chodzi o decyzję prezydent Warszawy, to czas jej ogłoszenia pozwala ją traktować jako gest PO wykonany względem SLD tuż przed głosowaniem nad wotum nieufności dla rządy. Z resztą Ministrem Zdrowia jest polityki lewicowy, który nie kryje swego ideologicznego stosunku do życia ludzkiego realizując chociażby z drastycznym naruszeniem konstytucji program in vitro.

Z raportu prezydent Warszawy wynika, że kontrolerzy bardzo dużo czasu poświęcili ustaleniu ostatecznego terminu, w którym można przerwać ciążę. Po różnych konsultacjach doszli do wniosku, że to 24. tydzień. To oznacza, że później „płód" staje się już człowiekiem – podmiotem prawa?

Chodzi o sposób określenia w ustawie momentu, do którego można przeprowadzić aborcję eugeniczną, czyli o osiągniecie przez dziecko zdolności do przeżycia poza ciałem matki. Można zatem powiedzieć, że jest to moment, do którego ochrona życia dziecka z wadami rozwojowymi jest uzależniona od decyzji matki. WHO określa ten moment na 22 tydzień, dlatego przyjęcie 24 tygodni w raporcie dziwi, tym bardziej, że uzasadnienie jest nader mgliste. Jeśli zatem określać ten moment zgodnie ze standardami WHO, to lekarz prowadzący powziął pierwsze podejrzenia o wadach już po upływie 22 tygodnia i to nam zamyka sprawę. O wadach dowiedziano się po upływie terminu. Ponieważ jednak kij musi się znaleźć, wydłużono ten okres o 2 tyg. Ustawa operuje pojęciem osiągnięcia zdolności do przeżycia, którą na podstawie przesłanek medycznych można zatem przesunąć. W granicznym momencie tego późniejszego terminu pojawia się żądanie aborcji (14 kwietnia) a lekarz prowadzący, bez wiedzy prof. Chazana doprowadza do konsultacji aborcyjnej na Bielanach 18 kwietnia. Tam odmawia się aborcji uzasadniając to nie przesłankami medycznymi ale pięciodniowym przekroczeniem terminu, który wg standardów WHO upłynął 19 dni wcześniej. Dzięki temu można jednak utrzymywać, jakoby aborcji można było legalnie dokonać w SzŚR. Wszystko wygląda tak, jakby dobrano termin w sposób najbardziej kłopotliwy dla prof. Chazana. Myślę, że sporą wiedzę w tej mierze można uzyskać sprawdzając, do którego momentu lekarze, którzy w raporcie rygorystycznie trzymają się 24 tyg., przeprowadzali aborcje eugeniczne w swoich szpitalach.

Czy to, że dziecko zostało poczęte w wyniku procedury in vitro ma w tej sprawie jakieś znaczenie?

Prawnie nie, choć etycznie jest to nader wymowna okoliczność. Najpierw powołuje się sztucznie do życia dziecko, które potem chce się uśmiercić jeszcze przed urodzeniem.

Mec. Dubieniecki mówi, że to „dziecko nigdy nie powinno się urodzić". Zapowiada też pozew wobec prof. Chazana i szpitala o zadośćuczynienie. Włączenie się w to postępowanie zapowiedziała także Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska.

Czuję się nieswojo słysząc, że Mec. Dubieniecki wie lepiej, kto powinien się urodzić, a kto nie. Zakłopotanie budzą też ideologiczne uprzedzenia pani Rzecznik, która odmawia chorym dzieciom na prenatalnym etapie ich rozwoju praw pacjenta, zamiast realizować ustawę. To nie k.c. mówi kto jest pacjentem ale ustawa o prawach pacjenta, która wyraźnie wskazuje w art. 3 ust.1 pkt 4, że jest nim osoba korzystająca ze świadczeń zdrowotnych, które z kolei muszą odpowiadać stanowi aktualnej wiedzy medycznej (art. 6 ust. 1), ta zaś niewątpliwie traktuje płód jako pacjenta. Świadczeń udziela lekarz, który w myśl art. 8 ustawy musi się kierować zasadami etyki zawodowej wyraźnie nakazującej mu (art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej) w równym stopniu co matkę ciężarną otoczyć troską i dziecko. Na gruncie ustawy, status dziecka przed urodzeniem jako pacjenta nie może budzić wątpliwości. Pani Rzecznik nie tylko ignoruje ustawę ale sprzeniewierza się swej misji odmawiając praw pacjenta najsłabszym dzieciom. Z resztą wielokrotnie w mediach wykazała się niechęcią do prof. Chazana, zatem nie dziwi mnie jej deklaracja, że zamierza kontynuować dotychczasowe medialne szykany w sądzie.

Rzecznik mówi, że sprawa na pewno znajdzie się w sądzie i znajdzie się też zapewne w Strasburgu. Jej zdaniem to będzie kolejna sprawa przeciwko Polsce i zapewne zostanie przegrana a koszty poniosą wszyscy.

Instytut Ordo Iuris jest świadom, że mamy do czynienia ze wstępną fazą litygacji strategicznej służącej ograniczeniu wolności sumienia oraz dalszemu osłabianiu ochrony życia ludzkiego. Proszę zwrócić uwagę, że ten sam lekarz, którego teatralna (choć merytorycznie zasadna) odmowa aborcji otwiera drogę do Strasburga Alicji Tysiąc, chociaż znany jest z braku oporów przed wykonywaniem aborcji, odmawia i tym razem powołując się na 5 dni od upłynięcia terminu, który zgodnie ze standardami WHO upłynął zanim dowiedziano się o wadach. Ordo Iuris z pełną determinacją wystąpi w obronie polskiego ładu konstytucyjnego, który chroni sumienia lekarzy i życie bezbronnych dzieci.

Niepokoi nas to, że rząd PO regularnie z wykazuje się na arenie międzynarodowej zadziwiającym przyzwoleniem na zapadanie rozstrzygnięć podważających funkcjonowanie konstytucyjnych gwarancji ochrony życia. MSZ regularnie współpracuje z organizacjami dążącymi do legalizacji aborcji. Skandalem było niezłożenie przez Polskę wniosku o rozpatrzenie sprawy P i S (tzw. „Agaty") przez Wielką Izbę Trybunału w Sztrasburgu, mimo istnienia oczywistych po temu przesłanek, o czym informowaliśmy. W MSZ konsultowano się w tej kwestii z organizacjami feministycznymi występującymi w Strasburgu przeciwko Polsce, natomiast nie zaproszono do tej konsultacji Instytutu na Rzecz Państwa Prawa, który wspierał nasz kraj w tym procesie.

Podobnie bierną postawę Polska wykazywała w kwestii tak oczywistej, jak uznanie prawa do życia i opieki zdrowotnej dla dzieci, które przeżyły aborcję. Polska na forum Komitetu Ministrów RE długo nie zajmowała stanowiska w tej oczywistej sprawie i dopiero zdecydowany nacisk polityczny i społeczny skłonił MSZ do decyzji zgodnej z prawem polskim. Wciąż jednak zabrakło woli do wyeksplikowania jej w oficjalnym piśmie do Komitetu Ministrów.

Podobnie sprawa wygląda na forum ONZ. Właśnie rozpoczyna się ostatnia faza ustalania oenzetowskich Celów w ramach Zrównoważonego Rozwoju (SDG), których realizacja ma być obligatoryjna dla państw do roku 2030. Środowiska proaborcyjne forsują umieszczenie wśród tych celów tzw. praw reprodukcyjnych, pod którym to terminem nader często zalicza się aborcję. Grupa państw dąży do zastąpienia mętnych znaczeniowo „praw reprodukcyjnych" przez klarowne pojęcie „opieki okołoporodowej dla matek", jednakże Polska twardo forsuje „prawa reprodukcyjne". I nie ma się czemu dziwić, skoro jedynymi organizacjami konsultowanymi w tym względzie przez MSZ są proaborcyjne FEDERA i Amnesty International. W tej sprawie trafiła do MSZ interpelacja poselska, nasze pisemne stanowisko oraz ok. 30 tysięcy petycji od obywateli. Zobaczymy, czy dla MSZ ważniejszy jest głos społeczeństwa obywatelskiego czy aborcyjnych lobbystów.

"Rz": Decyzję prezydent Warszawy o odsunięciu prof. Chazana od pracy w szpitalu św. Rodziny można uznać za przejaw dyskryminacji? Kard. Nycz w swoim oświadczeniu pisze, że „to groźny precedens, uderzający w prawa nie tylko katolików, ale i wszystkich ludzi".

Prezydent Warszawy ogłaszając rzekome „liczne nieprawidłowości" w szpitalu realizuje żądania, silnie uprzedzonej do katolicyzmu, lewicy, która twierdzi, jakoby lekarze łączący w pracy wiedzę medyczną z wrażliwością moralną stanowią zagrożenie dla pacjentek, ponieważ kierują się wiarą. Trudno zatem odmówić racji kardynałowi Nyczowi.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!