Andrzej Duda, kandydat PiS, podkreśla, że ma zbyt dużo energii, by siedzieć pod żyrandolem i dlatego będzie prezydentem aktywnym. Często też apeluje do młodych ludzi.
Magdalena Ogórek reprezentująca SLD zwraca się do osób młodych, które wiedzą, co to bezpłatne staże. Podkreśla, że pochodzi spoza salonu i tak jak każdy młody człowiek musiała się przebijać przez zastane układy.
Młodością gra także kandydat ludowców Adam Jarubas – kokietował młodych, którzy emigrują i boją się zakładać rodziny.
Problem jednak w tym, że prócz samego młodego wieku w ich kampaniach nie ma absolutnie nic świeżego i nowego. Cała trójka – choć mogła z walki o młode pokolenie uczynić kluczowy element polityczny – powtarza wszystkie dobrze już znane hasła.
Owszem, w prawie każdej wypowiedzi podkreślają swój młody wiek, używają słów „młodość", „młodzież" czy „przyszłość", ale to raczej forma ich wypowiedzi, nie zaś jakakolwiek nowa treść.
Wiele wskazuje na to, że ci kandydaci doskonale wiedzą, że muszą się przede wszystkim liczyć ze swoim najtwardszym elektoratem, więc prócz młodzieżowego sztafażu większość haseł równie dobrze mogliby powtarzać również liderzy ich partii.
Wynika to oczywiście z tego, że choć wystawiając akurat te trzy młode osoby, partie miały różne kalkulacje polityczne, nie o nie zatem w tych wyborach chodzi, ale o sukcesy partii.