Senator PO: In vitro. Inżynieria, nie leczenie

Wątpliwości dotyczące tej ustawy powinien rozstrzygnąć Trybunał – mówi senator Platformy Stanisław Hodorowicz.

Aktualizacja: 14.07.2015 07:19 Publikacja: 13.07.2015 21:00

Senator Stanisław Hodorowicz (PO) uważa, że ustawa o in vitro powstała na zasadzie wyboru mniejszego

Senator Stanisław Hodorowicz (PO) uważa, że ustawa o in vitro powstała na zasadzie wyboru mniejszego zła. Dlatego zagłosował przeciw niej

Foto: PAP/Grzegorz Momot

"Rzeczpospolita": W trakcie debaty nad ustawą o in vitro stwierdził pan, że zapłodnienie pozaustrojowe nie jest metodą medyczną, ale inżynieryjną.

Prof. Stanisław Hodorowicz, senator Platformy Obywatelskiej:
Bo tak jest. Przecież samo zapłodnienie odbywa się poza organizmem matki. Nie ma tu żadnego elementu związanego z leczeniem. Kobieta, która została w ten sposób zapłodniona, nie została wyleczona z niepłodności. Medycyna zaczyna się dopiero w momencie, gdy ten zarodek zaczyna współpracować z organizmem matki. Zapłodnienie pozaustrojowe – abstrahując od jego oceny – jest po prostu wysoko wyspecjalizowaną inżynierią genetyczną. A tytuł ustawy jest mylący, bo mówi o leczeniu niepłodności.

Ta nazwa pojawiła się już na etapie projektu. A takie głosy pojawiły się w PO dopiero teraz.


Tytuł jest niefortunny, ale to raczej sprawa drugorzędna. Nie nadawałbym temu większego znaczenia, bo jednak ta ustawa wychodzi naprzeciw oczekiwaniom ludzi, którzy są dotknięci problemem niepłodności, i trzeba to uszanować.

Ale sam pan mówi, że w procesie in vitro mamy do czynienia z produkcją człowieka.

Jeśli w sposób sztuczny wytwarzamy zarodek, to jest to produkcja. Jest to problem głęboki i bardzo złożony. To musi budzić refleksję. Niektórzy uważają, że człowiek jest cudem natury.

Inni, że darem Bożym. Ale jeśli wytwarzamy jednostkę, to ów cud czy też dar może zblednąć, może inaczej wyglądać. To w konsekwencji może powodować, że ludzie zaczną inaczej patrzeć na człowieka, na człowieczeństwo. Tak nie musi być, ale nie możemy tego wykluczyć. Nie możemy też wykluczyć patologii, które mogą się pojawić. Jaką mamy gwarancję, że nie pojawią się dzieci na zamówienie o określonych cechach itd. To wszystko mieści się przecież w inżynierii genetycznej. Ja tu widzę niebezpieczeństwo. Stąd rozumiejąc sytuację ludzi dotkniętych przez niepłodność – trzeba też brać pod uwagę ten aspekt odzierania człowieka z godności. Należy maksymalnie zabezpieczyć godność osoby poczętej z in vitro. To są duże wyzwania.

Zgłaszane w Senacie poprawki szły w kierunku ochrony tej godności?

W moim przekonaniu tak. Boleję nad tym, że w tym pośpiechu nie pochylono się nad tymi poprawkami, że nie było większej refleksji. Moim zdaniem pewne problemy trzeba postrzegać dalekosiężnie, a nie tylko tu i teraz.

Co ma pan na myśli?

Weźmy zamrożone zarodki. Umiera któryś z rodziców. W naszym ustawodawstwie jest tak, że jak nie ma człowieka jako istoty narodzonej, to ona nie ma żadnych praw spadkowych. A co, jeśli z tego zamrożonego zarodka urodzi się dziecko? Ono traci jakąkolwiek możliwość uzyskania spadku. I ta ustawa tego nie rozwiązuje.

Ustawa ledwo przeszła w Senacie. Rozłam w PO?

Nie można na to tak patrzeć. Są pewne rzeczy, które w moim głębokim przekonaniu nie podlegają osądowi politycznemu.

Ale w przypadku tej ustawy jest głęboki podział polityczny między PiS i PO.

Boleję nad tym, że w tak istotnej sprawie właśnie tak się na to patrzy. Często się mówi, że jeśli chodzi o interes Polski na arenie międzynarodowej, nie powinno być żadnych podziałów politycznych, że wszyscy powinniśmy działać we wspólnym interesie. W tym przypadku powinno być tak samo. Tu dotykamy człowieczeństwa i to powinien być priorytet.

Abp Andrzej Dzięga nazwał ustawę zbrodniczą. Zgodzi się pan z tym twierdzeniem?

Nie używałbym aż tak mocnych słów. Tej ustawie nie można odebrać pewnego elementu dobra. Dziś rynek in vitro działa bez żadnych zasad, bez regulacji, można sobie dowolnie poczynać z zarodkami. Ta ustawa to reguluje. Mówi też, że nie można produkować zarodków do innych celów niż zapłodnienie pozaustrojowe. Charakteru zbrodniczego, o którym mówi biskup, można dopatrywać się w liczbie zarodków produkowanych w celu zapłodnienia i ich mrożeniu. Z punktu widzenia rozwoju człowieka zarodek jest życiem. Jest w nim zawarta informacja o człowieku. W głowie nam się nie mieści, jak to wszystko jest skomplikowane, ale wszystko jest zakodowane w zarodku, w genomie.

Wprawdzie ten zarodek nie macha nóżkami, nie macha rączkami, ale informacja o tym wszystkim jest. Jest informacja o tym, kiedy i jak poszczególne organy będą się wykształcać. Niszczenie tego zarodka powinno być elementem zastanowienia się i refleksji. Wielu może powiedzieć, że żołądź to nie jest to samo co dąb. Zniszczenie żołędzia nie jest równoznaczne ze ścięciem dębu, który chronimy. Ale z punktu widzenia informacji o człowieku trzeba to traktować z wielką empatią i wielką dozą ostrożności. Stąd w moim przekonaniu ta ustawa powstała na zasadzie mniejszego zła, a nie dążenia do pełnego dobra.

Co powinien zrobić z nią prezydent?

Bronisław Komorowski ma swoich doradców i w moim przekonaniu oni będą kierowali się w tym zakresie przede wszystkim literą prawa. Powinno się sprawdzić, czy ustawa jest zgodna z konstytucją. Weźmy stwierdzenie, że życie trzeba chronić od poczęcia. Płynny jest element tej ochrony. Czy te zarodki, które zamrażamy na 20 lat, są chronione? Druga sprawa to kwestia poczęcia. Wielu uważa, że zarodek nie jest istotą ludzką. Ale większość lekarzy, biologów, etyków czy filozofów mówi, że poczęcie następuje w chwili wytworzenia zarodka. Te wątpliwości powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny.

Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać