W marcu br. na ziemię runął pod Węgrowem w woj. mazowieckim jeden z MiG-ów-29, którego pilot zdołał się katapultować. W efekcie loty na tych myśliwcach zawiesił Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Stan ten utrzymuje się więc już dziewięć miesięcy. W tym czasie piloci nie mogą latać. Tymczasem jak podkreśla w rozmowie z Onetem gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych, „sześć miesięcy to maksymalny okres, w którym piloci mogą podtrzymać uprawnienia, nie latając”.

Tegoroczna przerwa w lotach MiG-ów jest najdłuższa, od kiedy są one na wyposażeniu polskiej armii. – To oznacza, że przez ten czas piloci oraz instruktorzy nie podtrzymywali nawyków i utracili aktualne uprawnienia do wykonywania lotów na tym typie samolotów – powiedział gen. Drewniak.

Informacje portalu potwierdził płk pil. Krzysztof Stobiecki, dowódca bazy w Mińsku Mazowieckim oraz rzecznik prasowy bazy w Malborku. Na ich wyposażeniu znajdują się myśliwce MiG-29.

Jeden z pilotów, z którymi rozmawiał Onet, ocenia sytuację jako patową. - Nikt nie wie, jak z tej sprawy wybrnąć – stwierdził, dodając że w MON i w Dowództwie Generalnym powstał plan, by w związku z tym zezwolić na to, aby najbardziej doświadczeni instruktorzy wznawiali samych siebie, choć regulamin tego nie przewiduje. Zastrzegł, że decyzje jeszcze nie zapadły.

Płk Marek Pawlak z Dowództwa Generalnego twierdzi jednak, że „w chwili obecnej wszyscy piloci z baz lotniczych w Mińsku Mazowieckim i Malborku posiadają uprawnienia do lotów na samolotach MiG-29”. „Wygląda na to, że dowództwo wojskowe albo nie widzi problemu, albo celowo chce go ukryć przed opinią publiczną. Kiedy doprecyzowaliśmy pytania, okazało się, że rzeczywiście piloci stracili aktualne uprawnienia do latania na poradzieckich myśliwcach” - zaznacza Onet.