Ma tak się stać dzięki przygotowanemu przez resort sprawiedliwości projektowi rozporządzenia umożliwiającego wnoszenie do sądu pism procesowych drogą elektroniczną. Aby jednak skorzystać z tego udogodnienia  w procedurze cywilnej trzeba będzie posiadać podpis elektroniczny odpowiadający przepisom ustawy z 18 września 2001 roku o podpisie elektronicznym (DzU nr 130, poz. 1450 ze zm.).

Jednak w praktyce może to być trudne. Dlaczego?  Ponieważ – zdaniem Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego - przepisy nie precyzują o jaki podpis chodzi. Czy wystarczy jedynie zwykły podpis elektroniczny (np. hasłowy), czy też podpis cyfrowy oparty na parze kluczy (publiczny-prywatny). Nie wiadomo też czy podpis powinien być tzw. podpisem bezpiecznym. Posłużenie się podpisem bezpiecznym  - według SN – wydaje się oczywiste w świetle celów funkcjonowania systemu teleinformatycznego służącego do prowadzenia postępowania sądowego, bowiem używanie podpisu innego niż bezpieczny stwarza ryzyko fałszerstwa tożsamości strony postępowania.

Z treści rozporządzenia wynika, że konieczne będzie również założenie indywidualnego konta użytkownika  w systemie teleinformatycznym służącym do prowadzenia postępowania sądowego. Następnie system będzie wymagał zalogowania się. Po wejściu do systemu będzie można utworzyć pismo. Następny krok to opłacenie pisma (jeśli wymagają tego przepisy) za pomocą uaktywnienia mechanizmu zapewniającego identyfikację użytkownika oraz podpisanie pisma za pomocą podpisu elektronicznego.

Po wniesieniu pisma (lub kilku pism) system wytworzy elektroniczne potwierdzenie wniesienia pisma i automatycznie umieści je w elektronicznych aktach sprawy.

Kolejną trudnością w praktycznej realizacji przepisów rozporządzenia jest brak definicji ustawowej odpowiednich warunków technicznych funkcjonowania systemów teleinformatycznych, które będą obsługiwały postępowanie sądowe. Definicji tej nie znajdziemy ani w treści art. 125 k.p.c. (w brzmieniu obowiązującym od 3 maja 2012 r.), na podstawie którego wydane ma być to rozporządzenie, ani w żadnym innym akcie rangi ustawowej. A to z kolei może rzutować negatywnie na ocenę konstytucyjności rozporządzenia z punktu widzenia art. 92 ust. 1 Konstytucji.