Spór jaki trafił na wokandę sądu administracyjnego w Gdańsku dotyczył wymeldowania Moniki M. (imię fikcyjne) z pobytu stałego.
Kobieta w 2007 roku wyjechały do pracy w Wielkiej Brytanii. Do Polski i swojego mieszkania w Gdańsku przyjeżdża od tej pory okazjonalnie, przede wszystkim na wakacje.
Prezydent Gdańska uznał, że pani Monika nie mieszka w miejscu pobytu stałego i nie stanowi ono jej centrum życiowego, a w związku z tym podjął decyzję o wymeldowaniu. Mimo odwołania, decyzję tę podtrzymał wojewoda. Wskazał on, iż posiadanie pobytu stałego związane jest z przebywaniem pod danym adresem z zamiarem pobytu stałego. Oznacza to, że dany lokal jest miejscem, w którym koncentruje się ogół spraw życiowych zainteresowanej osoby, a więc posiada ona w nim tzw. centrum życiowe. – Jest to miejsce, gdzie osoba stale mieszka, nocuje, zaprasza gości, skąd wychodzi do pracy i dokąd po pracy wraca – wyjaśnił wojewoda.
Tymczasem w opisywanej sprawie, wojewoda zwrócił uwagę, iż pani Monika od wielu lat mieszka i pracuje za granicą, tam urodziła dziecko, a jej pierwsza córka chodzi tam do szkoły. Do Polski przyjeżdża na wakacje. Podczas tych pobytów przebywa w mieszkaniu lub u rodziny.
Kobieta zaskarżyła obie decyzje do sądu administracyjnego, zarzucając, iż pominięto część jej zeznań, w których wyraźnie podkreśliła, że jej sytuacja w Wielkiej Brytanii „jest niepewna", bowiem utrzymuje się tam wyłącznie z prac dorywczych. Jej zdaniem ta okoliczność nie może uzasadniać tego, iż centrum życiowej znajduje się za granicą. Gdyby posiadała stałą pracę, byłaby znacznie bardziej związana z miejscem, w którym obecnie przybywa i wówczas mogłaby wiązać z nim określone plany na przyszłość. Jednak jak zaznaczyła, nieustanna zmiana pracy oraz miejsca pobytu za granicą powoduje, iż jej sytuacja nie jest stabilna. Mieszkanie w Gdańsku jest jedynym do którego zawsze może wrócić.