Sąd Najwyższy nakazał rozpoznanie pozwu zbiorowego kilkudziesięciu bliskich ofiar zawalenia się hali Międzynarodowych Targów w Katowicach.
– Nie ma wątpliwości, że roszczenia są jednorodne i wynikają z jednego zdarzenia. Kwalifikują się więc do postępowania grupowego – uzasadniała Irena Gromska-Szuster, sędzia SN. Orzeczenie zapadło dokładnie dziewięć lat po katastrofie, w której zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych.
To już drugi pozew poszkodowanych. W pierwszym domagali się zadośćuczynienia za szkody na zdrowiu i ciele. Sądy go odrzuciły, bo Senat zawęził granice procedury do roszczeń konsumentów i czynów niedozwolonych. Wyłączył ochronę dóbr osobistych, a uszczerbek na zdrowiu właśnie je narusza. Paradoks polega na tym, że to katowicka katastrofa była impulsem do uchwalenia ustawy o pozwach zbiorowych.
Za wąska furtka
W drugim pozwie poszkodowani domagają się ustalenia, że odpowiedzialność za szkodę ponoszą minister Skarbu Państwa (jako posiadacz hali) i główny inspektor nadzoru budowlanego (za zaniedbanie nadzoru). Chcą też odszkodowania na podstawie art. 446 § 3 kodeksu cywilnego. Sąd może je przyznać najbliższym zmarłego, jeśli wskutek śmierci nastąpiło znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej. Poszkodowani nie wskazali konkretnych kwot. Domagają się jedynie przesądzenia zasady.
Sąd Okręgowy i Apelacyjny odrzuciły ten pozew. Uznały, że sprawa wymagałaby zbadania, czy doszło do pogorszenia sytuacji życiowej u każdego z członków grupy, a to jest różnie. Roszczenie zatem nie jest jednorodzajowe i nie nadaje się do zbiorowego pozwu.