Szef Vienna Insurance Group zarzuca Izbie zbyt małą transparentność podczas wyłaniania zwycięzcy.
O zamieszaniu wokół wyboru firmy doradczej przez ubezpieczeniową izbę branżową pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Franz Fuchs, szef grupy VIG zarzucił PIU, że wybrała doradców z BCG, mimo że ich oferta była o milion złotych droższa niż konkurencyjnego EY.
– Podejście merytoryczne obu firm było podobne, ale biorąc pod uwagę doświadczenie w obszarze likwidacji szkód w Polsce oraz doświadczenie z wdrażania rozwiązania bezpośredniej likwidacji szkód w Europie oferta BCG wydawała się pod tym względem lepsza – komentuje Jan Grzegorz Prądzyński, szef PIU. Komisja Likwidacji Szkód podjęła decyzję o rekomendacji komisji rewizyjnej (odpowiednik rady nadzorczej – red.) oferty EY, ponieważ różnica cenowa była znacząca i przemawiała na korzyść EY. Komisja rewizyjna (KE) zaprosiła na spotkanie obie firmy. Pozwoliła także na przedstawienie poprawionej oferty cenowej.
– Jako że różnica cenowa została znacząco zmniejszona, a zakres usług był szerszy, Komisja Rewizyjna jednogłośnie podjęła decyzję o powierzeniu tego projektu firmie BCG – dodaje Prądzyński. O nowych warunkach finansowych i merytorycznych zostali następnie poinformowani członkowie Komisji (w tym członek komisji z ramienia VIG). PIU podkreśla, że Izba nie organizuje przetargów, tylko postępowania ofertowe, dzięki czemu podobnie jak w przypadku przedsiębiorstw może ona prowadzić negocjacje do samego końca. – W tym przypadku zarządowi udało się jeszcze wynegocjować kolejną zniżkę po decyzji komisji rewizyjnej – dodaje szef PIU.
Według deklaracji PIU wpływ na wybór miała zarówno cena, jak i zakres merytoryczny złożonej oferty. Izba nie chce jednak ujawnić kosztów doradztwa, tłumacząc się tajemnicą handlową. To zrozumiałe, problem polega jednak na tym, że także członkowie Izby, którzy na nią łożą, nie znają szczegółów wybranej oferty.