Wraz z ograniczaniem skupu obligacji z rynku przez amerykański bank centralny (Fed) wielu ekspertów przekonywało, że trzeba unikać papierów dłużnych i kupować akcje. Tylko niewielu  specjalistów dostrzegło nadchodzące zamieszanie na emerging markets, które zmieniło sytuację.

- Nie ulega wątpliwości - to ludzi zaskoczyło - mówi Neil Azous, założyciel firmy Review Macro doradzającej  inwestorom, a wśród nich funduszom hedgingowym i zarządzającym pieniędzmi. - To bolesne - nie ukrywa.

Od początku tego miesiąca do czwartku Bank of America Merrill Lynch Global Broad Market Index przyniósł zwrot w wysokości 1,4 proc. włącznie z reinwestowanymi odsetkami. W tym okresie wskaźnik rynku akcji MSCI All-Country World Index stracił 3,5 proc., a surowcowy GSCI Total Return Index jest 0,9 proc. pod kreską.  Złoto dało zarobić 3,3 proc. po największym spadku jego notowań od 32 lat.

- Ten styczeń jest niezwykły - ocenia Joseph Quinlan, strateg U. S. Trust Bank of America Private Wealth Management. Podkreśla, że  ograniczanie skupu obligacji jest wielką zmianą w polityce Rezerwy Federalnej, a rynki wschodzące były podejrzane i w końcu ujawniły swoje słabości. - Teraz to wszystko osiągnęło punkt kulminacyjny - konstatuje Quinlan.

Wbrew prognozom ekonomistów uczestniczącym w ankiecie Bloomberga rentowność  dziesięcioletnich obligacji skarbowych w czwartek  spadła do 2,69 proc. z 3,03 proc. na koniec grudnia 2013 r. Na początku stycznia około 62 proc. autorów biuletynów inwestycyjnych przeanalizowanych przez Investors Intelligence było nastawionych byczo co do perspektyw koniunktury na Wall Street. Ten odsetek był najwyższy od sześciu lat.  W. Z. Bloomberg