Jak poprawić zaufanie
do długoterminowego oszczędzania, do PPK?
Nie grzebać przy tym programie. Promować, szkolić i poprawiać tam, gdzie to konieczne. Ale bez rewolucji, spokojnie i przewidywalnie. Ważna w tym jest nasza rola. Jesteśmy w stanie bardzo szybko reagować na różne sytuacje i przekłamania, które dotyczą PPK i długoterminowego oszczędzania. Taką rolę spełnił na przykład nasz artykuł, który był reakcją na cła Trumpa i gwałtowne spadki notowań na światowych giełdach. A był o tym, że nie należy panikować, wypłacać środków, bo PPK jest programem długoterminowym, a spadki wartości aktywów, które miały miejsce po wybuchu pandemii i napaści Rosji na Ukrainę, były krótkotrwałe. Tak było też w przypadku ceł Trumpa. Po pięciu dniach aktywa już zaczęły odbijać w górę, a potem osiągnęły maksymalne wzrosty. Ten artykuł odbił się szerokim echem, był cytowany w mediach, pomógł uspokoić sytuację i nastroje uczestników PPK. Naszą siłą jest to, że mamy świetnych ekspertów, którzy są tu od początku, czyli od sześciu lat. Mają niesamowite doświadczenie. Wiedzą, jak szkolić. Wiedzą, jak dotrzeć do różnych grup, które szkolimy. Naszą siłą jest też to, że wszystkie informacje mamy w jednym miejscu. I nie tylko prowadzimy stronę mojePPK, ale też rozmawiamy z rynkiem, słuchamy ich opinii, choćby na temat potrzeby ewentualnych zmian w przepisach. Zajmujemy się też interpretacją tych przepisów.
Ustawa o PPK wymaga jakichś
zmian? Coś trzeba w nich poprawić?
Jak każda nowa ustawa w paru miejscach wymaga ona pewnie doprecyzowania. Jest kilka zapisów, o których na etapie tworzenia ustawy nie pomyślano i my zbieramy z rynku sygnały na ten temat. To dotyczy chociażby przejęcia Towarzystwa Ubezpieczeń przez TFI w zakresie aktywów PPK. W ustawie nie ma regulacji na ten temat. Zbieramy też informacje od działów kadr i płac w firmach i instytucjach, o tym, co im utrudnia życie, jak ułatwić im zarządzanie PPK. Wsłuchujemy się także w pomysły na to, jak powinny być inwestowane aktywa PPK, by lepiej wspierały innowacyjność w gospodarce. No i oczywiście cały czas myślimy o tym, jakie jeszcze zachęty stworzyć, by jeszcze lepiej przyciągać pracowników do tego programu.
Czy w grę wchodzi
waloryzacja opłaty powitalnej i dopłat od państwa?
Nie chcę mówić o konkretnych rozwiązaniach, kilka leży teraz na biurku w Ministerstwie Finansów. My możemy jedynie proponować zmiany. Trzeba to jednak oczywiście przeliczyć pod kątem budżetu państwa. Szykujemy się do przeglądu ustawy o PPK. Ministerstwo zbierze wszystkie uwagi i zapewne zaproponuje nowelizację ustawy, być może w przyszłym roku. Tak, jak mówiłam, będą to przede wszystkim zapisy doprecyzowujące kwestie ustawowe.
Jest szansa na 80 proc.
partycypacji w PPK? Oczywiście mierzonej liczbą pracowników firm, które
uruchomiły u siebie ten program.
Dziś w PPK mamy 3,9 mln aktywnych uczestników. Takich, którzy posiadają rachunki, na które wpływają wpłaty. Partycypacja sięga 53,7 proc. Jeżeli uda nam się rozruszać sektor publiczny, który znacząco zaniża partycypację, to myślę, że w ciągu 5 lat osiągnięcie tych 80 proc. jest możliwe. Najważniejsza jest jednak stabilizacja programu.
Nikt dziś nie ma
chyba pomysłu na jakieś poważne, rewolucyjne zmiany?
Propozycje, które dziś dostajemy, sprowadzają się do kosmetycznych zmian, albo korzystnych dla oszczędzających. Powtórzę: kluczowe jest, żeby ten program był stabilny. Żeby ludzie ufali, że pieniądze w tym programie są bezpieczne, a zasady nie zmienią się w drastyczny sposób. Wtedy 80 proc. partycypacji jest za 5 lat realne. W firmach, które zatrudniają powyżej 1000 osób już zresztą mamy te 80 proc.