Pan Andrzej jeździł ośmioletnim Renault Clio. Auto było w dobrym stanie, zadbane. W wyniku kolizji z winy innego kierowcy zostało uszkodzone. Ubezpieczyciel,w którym sprawca miał polisę OC, wycenił odszkodowanie w oparciu o ceny części oryginalnych, ale dokonał potrącenia amortyzacyjnego o 50 proc. Pan Andrzej nie zgadza się z tym stanowiskiem i walczy o zmianę decyzji towarzystwa.

Takich przypadków jest więcej. Kierowcy często narzekają, że towarzystwa stosują potrącenia amortyzacyjne, zwane również urealnieniem wartości części bądź merkantylnym ubytkiem ich wartości. Ubezpieczyciele argumentują, że ze względu na okres eksploatacji pojazdu, jego wiek i markę trzeba urealnić ceny części zamiennych o procentowy współczynnik amortyzacji, gdyż zastosowanie nowych części do naprawy starego pojazdu spowodowałoby bezpodstawne wzbogacenie się poszkodowanego.

Wyliczone w ten sposób odszkodowanie nie wystarcza na zakup nowych części zamiast uszkodzonych. Jeśli poszkodowany zdecyduje się na zakup nowych części, to musi dołożyć do nich z własnej kieszeni, a gdy zdecyduje się na stare, jego samochód sporo straci na wartości.

Takie postępowanie nie jest zgodne z prawem. Jak wynika z uchwały Sądu Najwyższego z 12 kwietnia 2012 r. (sygn. akt III CZP 80/11), zakład ubezpieczeń zobowiązany jest na żądanie poszkodowanego wypłaty, w ramach odpowiedzialności z tytułu ubezpieczenia OC posiadacza pojazdu mechanicznego, odszkodowania obejmującego celowe i ekonomicznie uzasadnione koszty nowych części i materiałów służących do naprawy uszkodzonego pojazdu. Nie ma przy tym znaczenia to, że samochód był używany. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy zastosowanie nowych części prowadziłoby do wzrostu wartości naprawionego pojazdu – wtedy odszkodowanie można pomniejszyć o kwotę, o jaką wzrosła wartość samochodu.

Ubezpieczyciele każdą sprawę powinni rozpatrywać indywidualnie. Jeśli ubezpieczyciel uzna, że wartość auta wzrosła po naprawie przy użyciu nowych części w porównaniu do stanu sprzed szkody, musi ten fakt udowodnić.