Reklama

Sąd Najwyższy: po naprawie z polisy OC nic więcej się nie należy

Jeśli wypłata z OC starczyła poszkodowanemu na remont auta, to nie ma już roszczenia o dopłatę i nie może go sprzedać.

Publikacja: 17.07.2024 07:45

Sąd Najwyższy: po naprawie z polisy OC nic więcej się nie należy

Foto: Adobe Stock

To sedno orzeczenia Sądu Najwyższego, który rozpatrywał sprawę spółki skupującej wierzytelności, która zażądała od towarzystwa ubezpieczeniowego ponad 10 tys. zł jako różnicę między wypłaconymi poszkodowanemu kosztami naprawy pojazdu a szkodą wycenioną na zlecenie powódki.

Naprawa według kosztorysu

W postępowaniu likwidacyjnym towarzystwo sporządziło kosztorys (przy wykorzystaniu systemu EurotaxGlass’s), według którego przywrócenie pojazdu do stanu sprzed powstania szkody, przy uwzględnieniu stawki 49 zł netto za jedną roboczogodzinę, wynosiło 4,5 tys. zł brutto. Takie odszkodowanie wypłacono poszkodowanemu.

W kolizji drogowej uszkodzeniu uległ zderzak, pokrywa komory bagażnika oraz tylna tablica rejestracyjna z ramką pojazdu, co poszkodowany sam naprawił za pomocą używanych części oryginalnych kupionych za pośrednictwem portalu internetowego oraz kolegi.

Trzy lata później poszkodowany zawarł z powódką umowę cesji, którą przeniósł na nią (za 720 zł) wierzytelność z tytułu odszkodowania za szkodę w pojeździe. W umowie znalazło się postanowienie, że otrzymane przez niego odszkodowanie nie było wystarczające do naprawy. Tego postanowienia umowy poszkodowany przed jej podpisaniem jednak nie dostrzegł.

Spółka zleciła rzeczoznawcy sporządzenie opinii technicznej, która miała określić rzeczywistą wysokość szkody w pojeździe. Z kosztorysu rzeczoznawcy sporządzonego na podstawie systemu AUDATEX wynikało, że przywrócenie pojazdu do stanu sprzed kolizji, przy uwzględnieniu stawki za jedną roboczogodzinę 130 zł netto, wynosiło 12,4 tys. zł brutto. I tak sprawa trafiła do sądu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy: likwidacja szkód z OC bez wymuszonych rabatów

Nie ma odszkodowania

Sąd Rejonowy ocenił, że cesja była ważna, wypłacone odszkodowanie wystarczyło na zakup używanych części zamiennych, które nie były jednak w stanie przywrócić pojazdu do stanu sprzed kolizji, a roszczenie z tytułu naprawy może być dochodzone niezależnie od tego, że naprawa jest dokonana, i zasądził żądną kwotę.

Sąd Okręgowy w Rzeszowie zmienił ten wyrok i oddalił powództwo, wskazując, że za części i robociznę poszkodowany zapłacił „mniej więcej”, jak sam przyznał, tyle, ile dostał od ubezpieczyciela, i samochód został dopuszczony do ruchu. Skoro odszkodowanie ubezpieczeniowe wystarczyło do naprawienia samochodu, to nastąpiła restytucja naturalna; po stronie poszkodowanego nie zostało żadne dalsze roszczenie, które mógłby przelać (sprzedać), zatem spółka nie ma legitymacji do dochodzenia zgłoszonego roszczenia.

Spółka odwołała się do SN, wskazując w skardze o stwierdzenie niezgodności z prawem wyroku, że odszkodowanie z OC ma zapewnić pełną kompensatę uszczerbku poszkodowanego i wszelkie niezbędne i ekonomicznie uzasadnione koszty naprawy, zatem po stronie poszkodowanego powstało dalsze roszczenie, które mógł przelać na powódkę.

Sądu Najwyższego w składzie sędziowie: Dariusz Dończyk, Monika Koba i Marta Romańska (sprawozdawca) nie przekonała.

– Umowa cesji nie ma charakteru abstrakcyjnego i jak zdecydowana większość przesunięć majątkowych w obrocie cywilnym musi mieć przyczynę. Skoro poszkodowany utrzymuje, że uszczerbek w jego majątku, który powstał w związku ze szkodą w pojeździe, został w całości naprawiony świadczeniem wypłaconym mu przez ubezpieczyciela, jeszcze zanim zawarł umowę z powódką, to nie ma powodu, żeby twierdzenie to podawać w wątpliwość – wskazał w konkluzji wyroku SN.

Reklama
Reklama

Sygnatura akt: II CNPP 36/22

Opinia dla "Rzeczpospolitej"

Aneta Łazarska sędzia SO w Warszawie

Orzeczenie wynikało ze specyfiki skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, stąd Sąd Najwyższy ma dość szeroki zakres swobody oceny dokonanej przez sądy wykładni prawa. Natomiast orzecznictwo TSUE jednoznacznie wskazuje, że jeśli nawet poszkodowany naprawił w sposób niepełnowartościowy szkodę, używając części używanych, to nie może być w gorszej sytuacji od osoby, która w ogóle pojazdu nie naprawiła. Nie można obniżać standardu naprawienie szkody. Skoro poszkodowany sprzedał swoją wierzytelność, to miał świadomość, że odszkodowanie nie pokryło pełnej szkody, co potwierdza też różnica między kosztami faktycznej naprawy 4,5 tys. zł a kosztami kosztorysowymi ponad 12,4 tys zł. Natomiast orzeczenie wskazuje na inny ważny problem (czego dotyczyło też moje pytanie prawne III CZP 8/23, gdzie niestety SN odmówił podjęcia problemu), czyli odkupywania za bezcen wierzytelności od poszkodowanych przez firmy skupujące wierzytelności.

Czytaj więcej

OC coraz droższe. W ciągu roku cena ubezpieczenia wzrosła o ponad 20 proc.
Matura i egzamin ósmoklasisty
Nadchodzi najpoważniejsza zmiana w polskiej ortografii od kilkudziesięciu lat
Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok ws. zasiedzenia służebności przesyłu
Dobra osobiste
Dziennikarka TVP ofiarą pomówień wspomaganych przez AI. Jak walczyć z oczernianiem?
Prawo w Polsce
Jest pierwsze weto. Karol Nawrocki mówi o „szantażu wobec społeczeństwa"
Matura i egzamin ósmoklasisty
CKE podała terminy egzaminów w 2026 roku. Zmieni się też harmonogram ferii
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama