Przedstawiciele Litwy i Estonii wyrazili wotum nieufności Baibie Rubesie, prezes RB Rail. To efekt sporu co do podziału zadań. Łotwa wstrzymała się od głosu.

RB Rail to spółka założona trzy lata temu przez Litwę, Łotwę i Estonię do zarządzania budową trasy kolejowej przez trzy republiki do Polski i dalej do Berlina. Ma ona połączyć bałtyckie republiki z Unią koleją o europejskim, a nie rosyjskim – jak dziś – rozstawie szyn.

Kraje nadbałtyckie otrzymają na ten cel szczodre wsparcie UE równe 85 proc. z 5,8 mld euro potrzebnych do budowy na ich terenie Rail Baltica. Spółka RB Rail gra kluczową rolę w rozdziale tych pieniędzy. A Rail Baltica to w każdej republice ogromne kontrakty, o które walczą miejscowe firmy.

Baiba Rubesa ma duże doświadczenie w biznesie. Zajmowała wysokie stanowiska w Statoilu, banku DnB Nord i Volkswagenie. Jej oponentką jest – obok przedstawicieli Litwy – nowa przewodnicząca rady nadzorczej RB Rail Riia Sillave, nowa szefowa Rail Baltic Estonia OU, spółki odpowiedzialnej za realizację projektu na terenie północnego sąsiada Łotwy. To ona miała zaproponować odejście prezes RB Rail na własną prośbę. Rubesa odmówiła, jej los rozstrzygnie się na zebraniu akcjonariuszy 22 marca.

Echa konfliktu dotarły do Brukseli. Unijna komisarz ds. transportu Słowaczka Violeta Bulc wezwała Litwę, Łotwę i Estonię do znalezienia kompromisu: – Mamy w Unii jasną zasadę: „Wykorzystaj lub strać". Mam dużo projektów, gdzie mogłabym wykorzystać przyznane wam pieniądze... A Rail Baltica ma zostać sfinansowana przez Unię w 85 proc. Nie straćcie tej wyjątkowej możliwości. Trzeba znaleźć kompromis i działać – ostrzegła komisarz.