A prezes linii Akbar al Baker zapewnia, że konkurencja na tej blokadzie ucierpiała bardziej niż katarski przewoźnik. Koszty blokady są jednak niemałe. Tylko w roku finansowym 2019 Katarczycy stracili 639 mln dol., bo wydatki na paliwo w porównaniu z rokiem 2018 zwiększyły się o 1,3 mld dol. Wynika to z konieczności wydłużania rejsów z powodu omijania przestrzeni powietrznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Egiptu i Arabii Saudyjskiej.
W tej sytuacji Qatar Airways rozwijają się tam, gdzie jest to możliwe i rozbudowują port przesiadkowy w Dauha. Właśnie dodały trzecią rotację dziennie przez dwa dni w tygodniu na Lotnisku Chopina w Warszawie, uruchomiły rejsy do stolicy Botswany Gaborone wydłużając połączenie prowadzące przez Johannesburg. A w drugiej połowie 2019 poleciały z Dauhy do Mogadiszu i Rabatu oraz ostatnio do Luandy. Łącznie Katarczycy latają w Afryce do 20 miast. A w stolicy Rwandy, Kigali budują nowe lotnisko, w którym będą mieli 60 proc. udziałów. Po Turkish Airlines, które latają w Afryce do 30 miast, to katarska siatka jest najbardziej rozwinięta na tym kontynencie.