Jako pierwsza zacznie latać z Szyman polska linia Sprint Air dysponująca 15 małymi maszynami.
Linie low-costowe miałyby się pojawić w kwietniu. Ani Ryanair, ani Wizz Air nie mają takich planów. Szefowie lotniska mówią też o lotach do Eindhoven, Dublina i Oslo i to nawet już od marca. Według prognoz lotnisko, w pierwszych latach miałby obsługiwać do 200 tys. pasażerów rocznie. Milion miałby być przekroczony za 20 lat. Wtedy port ma szansę na rentowność.
— Nie obawiam się, że Szymany poniosą klęskę, chociaż określenie, kiedy port może się stać rentowny jako samodzielny podmiot gospodarczy, jest trudne- powiedział „Rzeczpospolitej" Sebastian Gościniarek, ekspert rynku lotniczego. Jego zdaniem odpowiednie opłaty marketingowe i promocyjne, tak jak jest to dzisiaj na innych regionalnych lotniskach spowodują, że wcześniej, czy później wylądują tam duże maszyny linii niskokosztowych. Inna historia, to przewozy czarterowe. — Niezły pomysł, tyle, że przyjeżdżającym turystom trzeba coś zaproponować i to już nie jest rola lotniska, ale samorządu i Połskiej Organizacji Turystycznej. Dużych hoteli w regionie jest zaledwie kilka, bo kilkupokojowe kwatery agroturystyczne, to za mało. Potrzebna jest kompleksowa oferta dla licznych zorganizowanych grup - mówi.
Mniej entuzjastycznie do tego projektu podchodzi Jacek Krawczyk, sprawozdawca Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego ds lotnictwa.
— Nie rozumiem hurraoptymizmu związanego z umowami przedwstępnymi podpisanymi przez lotnisko w Szymanach. To i tak skończy się dodatkowymi środkami na bieżące finansowanie lotniska. Ten port lotniczy od samego początku był złą decyzją władz samorządowych i nie boję się powiedzieć, że nie ma żadnych szans na rentowność ani w średnim ani w długim okresie — mówi. Jego zdaniem koszty tej inwestycji były wysokie bo to nie tylko port w środku lasu ale i prowadząca do niego dedykowana linia kolejowa, nie mówiąc o tym, że nie nie skomunikuje on północno-wschodniej Polski. — Chciałbym zobaczyć jakąkolwiek wiarygodną prognozę rentowności tego lotniska. Chętnie też dowiedziałbym się nie tylko z kim Szymany zamierzają podpisać umowy, ale również czy wynegocjowane stawki będą pokrywały koszty. Praktyka pokazuje, że linie niskoosztowe nie są łatwymi partnerami do dyskusji gdy chodzi o pieniądze - dodaje Jacek Krawczyk.