Jeden z pasażerów rejsu Thai Airways z Bangkoku do Melbourne z 28 stycznia był bardzo niezadowolony, bo doszło do nieplanowanego międzylądowania w Sydney. Jak potem wyjaśnił przewoźnik, w Melbourne nie było do tego odpowiednich warunków z powodu bardzo złej widoczności. Ostatecznie pasażerowie dotarli jednak do Melbourne. Tyle, że cztery godziny później. Niezadowolony pasażer całą podróż opisał na Facebooku i był bardzo krytyczny wobec załogi samolotu oraz zasad, jakimi się kieruje przewoźnik. Chodziło mu przede wszystkim o to, że samolot nawet nie próbował podejścia, nie wykonał kilku kręgów, bo okazało się, że paliwo może się wkrótce skończyć, zdecydował się na lądowanie w Sydney.