Niemiecki rząd przygotował projekt ustawy nakazującej niezapowiedziane kontrole pilotów i personelu pokładowego - informuje "Süddeutschen Zeitung". Teraz projekt trafi do Bundestagu. Odpowiedzialne za organizowanie kontroli mają być linie lotnicze.
Nowe regulacje to konsekwencje katastrofy samolotu Germanwings w marcu zeszłego roku, kiedy to drugi pilot Andreas Lubitz rozmyślnie rozbił o zbocze Francuskich Alp samolot lecący z Barcelony do Düsseldorfu. Jak się okazało, Lubitz był niezdolny do pracy pilota, miał problemy psychiczne i zażywał silne leki. W katastrofie zginęło 150 ludzi.
Dochodzenie wykazało, że w ciągu pięciu lat przed śmiercią Lubitz odwiedził różnych lekarzy aż 41 razy, z czego w miesiącu przed katastrofą - siedem. Był u lekarza ogólnego, trzech psychologów i trzech okulistów.
Minister transportu Alexander Dobrindt chce, by piloci byli badani pod kątem zażywania narkotyków, picia alkoholu i przyjmowania leków. Uważa, że to poprawi bezpieczeństwo pasażerów. Dodaje, że ten system kontroli z powodzeniem działa już w Stanach Zjednoczonych oraz Australii i Europa też powinna go wprowadzić.
Związek zawodowy pilotów Cockpit uważa, że kontrole będą "stygmatyzować" pilotów. - Wyrywkowe testy są z naszego punktu widzenia złe. Nie mają nic wspólnego z tragedią Germanwings, ale stygmatyzują całą grupę zawodową - powiedział Markus Wahl, przedstawiciel związku zawodowego.