Przyspieszenie nastąpiło w czerwcu. Grupa z Tuluzy przekazała 48 klientom 72 samoloty wobec 63 w maju i 60 rok wcześniej. Nadrobiła wcześniejsze opóźnienia, bo po 3 miesiącach dostarczyła tylko 127 maszyn. Bilans 6 miesięcy sprzed roku wynosił 297 (minus 3 sztuki nie przekazane Rosji z powodu sankcji). Plan na ten rok przewiduje wydanie 720 samolotów.

Pandemia zakłóciła łańcuchy dostaw materiałów i podzespołów, branża lotnicza odczuwała też braki kadrowe. Początek tego roku był trudny, ale szef pionu sprzedaży Christian Scherer powiedział w czerwcu Reuterowi, że sytuacja w sektorze staje się bardziej przewidywalna, co może być początkiem pozytywnej tendencji w dostawach. A prezes Guillaume Faury przyznał dziennikowi „La Tribune”: - Duża różnica wobec ubiegłego roku jest taka, że realizujemy teraz program produkcji dokładnie tak, jak go przewidzieliśmy na początku roku. Łańcuch dostaw już nie zrywa się, mamy mniej przykrych niespodzianek z dnia na dzień. To od łańcucha dostaw będzie zależeć wielkość dostaw w przyszłym i w 2025 roku - stwierdził.

Czytaj więcej

Airbus intensywnie zatrudnia pracowników

Również w czerwcu posypały się zamówienia, do czego przyczynił się salon pod Paryżem. Zamówiono brutto 902 samoloty, na przewoźników z Indii przypadło 750 sztuk. Tania linia IndiGo kupiła 500 sztuk, w tym 375 A321neo, Air India 250. Po 6 miesiącach zamówienia brutto doszły do 1080 sztuk. Rok wcześniej było ich 442, a po rezygnacjach 259.

Nową tendencją w branży jest rosnąca popularność samolotów wąskokadłubowych, które wypierają z dłuższych tras maszyny szerokokadłubowe Z danych Airbusa wynika, że łączne zamówienia na A321 doszły do 5163 sztuk od czasu uruchomienia ich produkcji. Stały się już bardziej popularne od nieco mniejszych A320ceo, zwłaszcza wśród linii o niskich kosztach. Na początku lipca meksykańska Viva Aerobus podpisała list intencyjny na zakup 90 sztuk A321neo o wartości 11,7 mld dolarów według cennika z 2018 r.