Jej zdaniem sytuacja wraca do normy i nie powinno być już dramatycznych sytuacji, które stały się normą w europejskich portach tego lata. Jedyne, co jeszcze może spowodować komplikacje w podróżach, to absencja, bo jednak coraz więcej pracowników choruje. Christine Foerster nie wspomina o jeszcze jednym potencjalnym zagrożeniu w przypadku Grupy LH: 97 proc. pilotów jest zdecydowanych na strajk, jeśli szybko nie otrzymają podwyżek i nowych regulacji w zatrudnieniu. Strajkować chcą także piloci szwajcarskiej linii Swiss, która należy do Grupy LH.

— Najtrudniejszy moment zdecydowanie mamy już za sobą. Operacje lotnicze powoli się stabilizują — mówiła Christine Foerster w wywiadzie dla „Funke”. Przyznała jednak, że wysoka liczba zachorowań wśród personelu tego lata bardzo utrudnia znalezienie zastępstw. — To naprawdę stało się i nadal pozostaje, ogromnym wyzwaniem — dodała. Z tego powodu linia nie jest w stanie wykonać niektórych połączeń.

Czytaj więcej

ICAO: Rosja rażąco lekceważy zasady lotnicze i naraża życie pasażerów

Jak podkreśliła, większość odwołanych rejsów to połączenia krajowe, które można zastąpić podróżą pociągiem bądź samochodem. — W tym wypadku zawsze jest jakaś alternatywa — uważa Foerster. Jej zdaniem sytuacja naprawdę uspokoi się z nastaniem sezonu zimowego w lotnictwie na naszej półkuli, czyli od początku listopada.

Nadal jednak Lufthansa przyznaje, że popyt na krótkie rejsy zwiększy wyraźnie tegoroczną liczbę przewiezionych pasażerów. Z tego też powodu, oraz dzięki wyższym cenom biletów, które jak na razie wzrosły na rynku europejskim o 21 proc., linia prognozuje zysk operacyjny za cały rok 2022.