Jeśli jednak do tego dojdzie, to protest pilotów dotknie jedynie pasażerów samej Lufthansy, a nie innych linii lotniczych, jak to było podczas ostatniego strajku personelu naziemnego w ostatnią środę, kiedy sama Lufthansa zmuszona była do odwołania 1000 lotów. Wcześniej niemiecki przewoźnik zdjął planowo z siatki 6 tys. letnich połączeń.
Lufthansa z trudem zdołała przywrócić ruch po strajku pracowników naziemnych z 27 lipca. Negocjacje z nimi odbędą się w tym tygodniu. Teraz także piloci domagają się podwyżek. Za strajkiem w głosowaniu opowiedziało się 97,6 proc. pilotów linii pasażerskiej i 99,3 proc z cargo. Wszyscy oni poparli pomysł związku zawodowego Vereinigung Cockpit (VC), który domaga się natychmiastowych podwyżek o 5,5 proc. oraz późniejszej automatycznej indeksacji o stopę inflacji.
Czytaj więcej
Z Frankfurtu ani z Monachium nie odleci dzisiaj praktycznie ani jeden samolot Lufthansy. Z tych miast odwołano również połączenia innych przewoźników, bo personel naziemny Lufthansy obsługiwał także inne linie lotnicze.
Marcel Gröls, członek zarządu VC uważa, że w Lufthansie niezbędny jest uczciwy, stabilny system wynagrodzeń dla wszystkich grup pracowników, nie tylko dla pilotów. — Dlatego Lufthansa musi znaleźć rozwiązanie, które będzie korzystne nie tylko dla firmy, ale i dla jej pracowników — mówił Marcel Gröls.
Jeśli dojdzie do strajku, to może on wybuchnąć jeszcze w sierpniu i nawet jeśli będzie jednodniowy, to przywracanie normalnej siatki potrwa potem jeszcze kilka dni.