Linie lotnicze SAS zgłosiły wniosek o ogłoszenie upadłości. Efekt strajku pilotów

Nie przyniosły efektu wielodniowe negocjacje z zarządem. Piloci SAS zastrajkują. „Będziemy musieli odwołać 50 proc. połączeń. Ucierpi przynajmniej 30 tys. pasażerów” — informuje zarząd.

Publikacja: 05.07.2022 12:48

Linie lotnicze SAS zgłosiły wniosek o ogłoszenie upadłości. Efekt strajku pilotów

Foto: Bloomberg

SAS należy do właścicieli (rządów) w dwóch skandynawskich krajach: Danii i Szwecji. Swoje udziały wcześniej sprzedali Norwegowie. Akcje przewoźnika są także na giełdzie w Sztokholmie. A linia jest w naprawdę poważnych kłopotach finansowych. Zarząd właśnie wystąpił do amerykańskiego sądu upadłościowego o ochronę przed wierzycielami i zgodę na restrukturyzację wg Art 11. — To bardzo niefortunny moment na akcję strajkową w tej sytuacji. Właśnie szukamy inwestora, który wesprze nas w wychodzeniu z problemów finansowych — powiedział Anko van der Werff, prezes i dyrektor generalny SAS podczas briefingu prasowego w Kopenhadze.

Udział w strajku zadeklarowało 900 pilotów zbazowanych w Danii, Norwegii i Szwecji. Domagają się podwyżek pensji podstawowych o 30 proc. Negocjacje w tej sprawie toczyły się od 9 czerwca, a rozmowy ostatniej szansy zakończyły się brakiem porozumienia w ostatni poniedziałek, 4 lipca. Obie strony, i piloci, i zarząd, ubolewają, że po raz kolejny ucierpią pasażerowie, bo sytuacja jest naprawdę trudna, ale przyznają, że nie mają innego wyjścia.

Tymczasem ten strajk może się okazać końcem skandynawskiego przewoźnika. Anko van der Werff nie ukrywa, że sytuacja linii jest naprawdę krytyczna, a zachowanie pilotów niepoważne i nieodpowiedzialne. Akcja protestacyjna nie dotyczy połączeń obsługiwanych przez SAS Link i SAS Connect, czyli linie wykonujące rejsy krótkodystansowe.

Jednocześnie Anko van der Werff podkreśla gotowość do powrotu do negocjacji i determinację, aby doprowadzić do porozumienia, które w tej chwili jest kluczowe dla przetrwania przewoźnika. — Zakładamy, że piloci SAS Scandinavia zdają sobie sprawę, jaką wagę ma ich decyzja i zdecydują się na powrót do negocjacji — mówił szef przewoźnika.

Czytaj więcej

Chaos na lotniskach. Wiceprezes easyJeta rezygnuje

Wszyscy pasażerowie, którzy wykupili bilety na przeloty SAS-em powinni teraz sprawdzić status swojego rejsu na stronie internetowej i zorientować się, czy ich podróż odbędzie się zgodnie z planem. Jeśli nie, to perspektywy są kiepskie, ponieważ kolejni przewoźnicy ograniczają siatki połączeń, więc możliwości zmiany rezerwacji są bardzo ograniczone. Wszystkim, którzy zrezygnują z podróży należy się zwrot pieniędzy bądź skorzystanie z możliwości podróży w innym terminie, lub w innym kierunku.

SAS prowadzi w tej chwili głęboką restrukturyzację, drugą w ciągu ostatnich 2 lat. Pierwsza okazała się nieskuteczna, bo straty wynikające z pandemii COVID-19 okazały się znacznie większe, niż początkowo sądzono. Z wierzycielami linia negocjuje w tej chwili zamianę zadłużenia w wysokości 20 mld koron szwedzkich ( 1,9 mld dol.) na akcje. Planuje również pozyskać na rynku 1 mld dolarów.

Jak ujawnił prezes van der Werff firma prowadzi „bardzo zaawansowane” negocjacje z dużą grupą instytucji finansowych, aby pozyskać przynajmniej 700 mln dol. Ta informacja jednak nie przekonała we wtorek, 5 lipca rynku i akcje SAS na giełdzie w Sztokholmie staniały o 9,2 proc. do rekordowo niskiego poziomu 0,56 korony za jeden papier.

Z kolei ze złożonych dokumentów w amerykańskim sądzie upadłościowym Bankruptcy Court for the Southern District of New York, SAS zobowiązał się do zakończenia restrukturyzacji w czasie 9-12 miesięcy. Zdaniem Anko van den Werffa wystąpienie do amerykańskiego sądu o ochronę przed wierzycielami pozwoli przewoźnikowi normalnie operować i przyspieszyć transformację.

W złożonych w USA dokumentach SAS podał, że jego aktywa są warte od 10 do 50 mld dol., a winny jest różnym firmom 1-10 mld dol. Obligacje o wartości 6 mld koron wykupiły rządy Szwecji i Danii jeszcze podczas kryzysu w 2020 roku.

Szwecja i Dania mają w SAS po 21,8 proc. udziałów. Duńczycy są gotowi do podniesienia kapitału. Szwedzi nie mają nic przeciwko temu, aby dług został zamieniony na kolejne udziały, ale nie zamierzają brać udziału w podniesieniu kapitału. Rząd Norwegii, który jest jednym z wierzycieli, a wcześniej pozbył się akcji przewoźnika również nie zamierza pompować w SAS-a jakichkolwiek nowych pieniędzy.

To dlatego właśnie strajk pilotów ma miejsce w najtrudniejszym momencie w historii tej linii.

SAS

SAS należy do właścicieli (rządów) w dwóch skandynawskich krajach: Danii i Szwecji. Swoje udziały wcześniej sprzedali Norwegowie. Akcje przewoźnika są także na giełdzie w Sztokholmie. A linia jest w naprawdę poważnych kłopotach finansowych. Zarząd właśnie wystąpił do amerykańskiego sądu upadłościowego o ochronę przed wierzycielami i zgodę na restrukturyzację wg Art 11. — To bardzo niefortunny moment na akcję strajkową w tej sytuacji. Właśnie szukamy inwestora, który wesprze nas w wychodzeniu z problemów finansowych — powiedział Anko van der Werff, prezes i dyrektor generalny SAS podczas briefingu prasowego w Kopenhadze.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Transport
PKP Cargo jest bliżej docelowego stanu zatrudnienia
Transport
Atak Iranu na Izrael. LOT podjął decyzję o zawieszeniu lotów nad Iranem
Transport
Lotnisko w Japonii zamknięte po eksplozji bomby. Mogła pochodzić z II wojny światowej
Transport
Tanie i wygodne czeskie pociągi nie dla polskich pasażerów