I to o wiele lepsza. — Jest szersza, wygodniejsza dla pasażerów, ma więcej miejsca pomiędzy fotelami i obszerniejsze schowki na bagaż podręczny — zachwalał MC-21 rosyjski prezydent na spotkaniu ze stewardesami i pilotkami Aeroflotu z okazji 8 marca. Już wtedy jednak pilotka Julia Wasilewskaja przyznała, że na ten samolot rosyjskim przewoźnikom przyjdzie dłużej poczekać. Teraz już wiadomo, jak długo.
— Niestety jest tak, że nasza branża lotnicza poważnie cierpi z powodu zachodnich sankcji, a producenci samolotów muszą się zmierzyć z nowymi wyzwaniami. Brakuje nam nie tylko samolotów, ale i części do nich. Linie lotnicze będą musiały się zadowolić starszymi, mniej ekonomicznymi samolotami — przyznał podczas briefingu na temat sytuacji rosyjskiej branży transportowej wicepremier Jurij Borysow.
— Już teraz musimy podjąć konkretne decyzje. W każdym razie większość Boeingów i Airbusów, jakie są w naszej flocie i nie zostały odzyskane w wyniku sankcji pozostanie w naszym kraju. Są już w naszym rejestrze i ubezpieczone są w Rosji — mówił wicepremier, przyznając, że ta flota jest „dość młoda”, bo średnio samoloty liczą sobie po 15 lat. — Musimy teraz tak o nie zadbać, aby mogły być bezpiecznie eksploatowane, zanim pojawią się nowe maszyny — dodał Jurij Borysow. Za te samoloty Rosjanie nawet są gotowi płacić raty leasingowe. Tyle że w rublach.
Największym problemem w kontynuacji programu MC-21 jest brak silników Pratt&Whitney 1400G i Irkut, który odpowiada za montaż rosyjskich maszyn, szuka możliwości ich zastąpienia. — Będziemy robić wszystko, aby dynamicznie przyspieszyć produkcję zamienników nie tylko dla MC-21, ale i dla Suchojów. Tyle że potrwa to przynajmniej 2 lata— zapewnia wicepremier.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone nie pozwolą już Rosji spłacić zadłużenia w dolarach z kont w amerykańskich bankach. Zakaz obowiązuje od poniedziałku, czyli odkrycia rosyjskiego ludobójstwa w ukraińskiej Buczy.