Wcześniej podawano, że Air Berlin – druga co do wielkości niemiecka linia lotnicza – będzie działać w przejściowej formie jeszcze przez trzy miesiące. Władze niemieckie i wierzyciele oraz potencjalni nowi właściciele chcą jednak całą sprawę upadłego przewoźnika załatwić jak najszybciej. Chociaż zgodnie z prawem niemieckim mają trzy miesiące na podjęcie decyzji, czy chcą wydłużyć czas przeznaczony na restrukturyzację linii.
Air Berlin ogłosiła niewypłacalność 15 sierpnia po tym, jak największy udziałowiec (29,9 proc.), Etihad Airways z Abu Zabi, wycofał finansowanie oraz dwóch członków zarządu. Linia musiała się ratować kredytem pomostowym od państwa.
Latają normalnie
W Niemczech Air Berlin tego lata z ofertą 9,19 mln miejsc jest trzecia pod względem wielkości przewozów po Lufthansie (31,8 mln) i Eurowings (11,9 mln). Na razie samoloty Air Berlin normalnie obsługują połączenia, bilety można rezerwować i kupować, jak przed ogłoszeniem niewypłacalności. Tyle że jest coraz mniej chętnych. Tylko w lipcu, kiedy jeszcze nikt nie wspominał o upadłości, przewozy były mniejsze o 24 procent niż rok wcześniej.
Air Berlin wraz z ogłoszeniem upadłości podała też, że wstrzymuje rozpatrywanie i wypłatę wszelkich odszkodowań należnych pasażerom, którzy złożyli wnioski przed 15 sierpnia.
Co pozostanie po Air Berlin? Interesujące sloty (działki czasowe startów i lądowań) w zatłoczonych portach, np. w San Francisco. Samoloty, z których ostatecznie 90 (łącznie z już eksploatowanymi 38) chce przejąć Lufthansa. Tej ostatniej bardzo na rękę jest porażka konkurenta. Lufthansa zdecydowała się też na przejęcie należącej do Air Berlin wakacyjnej linii Niki, którą założył austriacki biznesmen, były kierowca F1 Niki Lauda.