Maszyna polskiego przewoźnika, B737 MAX w malowaniu niepodległościowym, z biało-czerwoną flagą stała jeszcze przy terminalu. Teraz nie jest zdolna do lotu i musi pozostać w Londynie. Jak informował rzecznik przewoźnika, Krzysztof Moczulski, wszyscy pasażerowie , którzy mieli wylecieć z Londynu o godz. 10.25 we wtorek, 28 grudnia i przylecieć do Warszawy o 13.40, otrzymali bilety na inne połączenia.

Czytaj więcej

LOT na wojnie z Boeingiem. Miliardy złotych za uziemione samoloty

W wyniku uderzenia ciężarówki uszkodzone zostało zakończenie prawego skrzydła, tzw winglet. Z Warszawy polecą do Londynu mechanicy, którzy zdecydują, czy i kiedy maszyna będzie mogła zostać naprawiona.

W 2018 roku zarządzający Heathrow wydali specjalne zalecenia, ostrzegając personel obsługi naziemnej, aby zwracał szczególną uwagę podczas pracy w pobliżu rozszczepionych wingletów B737 MAX. „Personel obsługi naziemnej i każdy inny personel powinien zachować szczególną ostrożność podczas obsługi tych typów statków powietrznych, aby chronić siebie przed obrażeniami, a statek powietrzny i sprzęt przed uszkodzeniami” – czytamy w biuletynie sprzed trzech lat.

Odległość od ziemi do najniższego wingleta B737 MAX8 wynosi trzy i pół metra, a winglet wystaje pod kątem 45 stopni.