Informację, którą jako pierwsza podała PAP, potwierdził rzecznik prasowy przewoźnika Krzysztof Moczulski. Jednocześnie linia szykuje jednak swoją zimową siatkę i zastanawia się nad wyborem modelu samolotu do połączeń regionalnych.
Błędy za 20 mld dol.
– Wysokość odszkodowania, jakiego domagamy się od Boeinga, została bardzo skrupulatnie wyliczona i jest efektem szczegółowych analiz i audytów – mówił nam wcześniej prezes LOT Rafał Milczarski. Przyznał wtedy, że LOT wielokrotnie rozmawiał już z Amerykanami. – Poszukiwaliśmy ugodowego rozwiązania. Utrzymywaliśmy z tym producentem bezpośrednie relacje, ale było też oczywiste, że przysługują nam kroki prawne, jeśli nie dojdziemy do porozumienia – podkreślał.
Polski przewoźnik ma w tej chwili w swojej flocie pięć 737 MAX. Gdyby nie wielka wpadka Boeinga, miałby ich 15, ale polska linia skorzystała z zapisów umowy leasingowej i zrezygnowała z pozostałych. Uziemienie samolotów nastąpiło w szczytowym momencie rozwoju siatki LOT, w marcu 2019 r. Maszyny zostały uznane za zdolne do latania w apogeum pandemii: w listopadzie 2020 r.
Czytaj więcej
Należący do Ryanaira Boeing 737 MAX 200 wystartował w Seattle w stanie Waszyngton, przeleciał ponad 7,2 tysięcy kilometrów i wylądował w Dublinie. Cały lot zajął mu 9 godzin.
Złożenie pozwu w Seattle nastąpiło kilka dni po tym, jak amerykański sąd federalny oskarżył Marka Forknera, byłego dyrektora Boeinga, o oszustwo. Sędzia uznał, że oszukał on Federalną Administrację Lotnictwa (FAA), gdy po raz pierwszy certyfikowała odrzutowiec 737 MAX. Błędy konstrukcyjne doprowadziły potem do dwóch katastrof, w których zginęło łącznie 346 osób. Ostatecznie maszyny te zostały uziemione na 20 miesięcy, a koszty tego kryzysu dla firmy urosły do 20 mld dol.