Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) kilka dni temu pochwaliło Unię Europejską za sprawne opracowanie paszportu cowidowego (DCC) i postawiło ten dokument jako wzór do naśladowania dla innych krajów. Teraz jednak IATA narzeka na Unię Europejską , bo poszczególne kraje nie są w stanie ujednolicić przepisów wjazdowych.
Czytaj więcej
31 sierpnia branża lotnicza będzie rozmawiać o „Planie skuteczności działania służb żeglugi powietrznej na lata 2020–2024", budzącym ogromne emocje branży.
W jednym kraju (np. w Polsce) wystarczy mieć dokument potwierdzający pełne zaszczepienie, oraz w samolocie wypełnić kartę lokalizacyjną, w innych wystarczy wypełnić dokument z informacją o stanie zdrowia, w jeszcze innym potrzebny jest ( mimo zaszczepienia) ujemny wynik testu na COVID-19.
- Swobodne podróże po Europie są zagrożone, ponieważ poszczególne kraje nie są w stanie ujednolicić obowiązujących przepisów. W efekcie pasażerowie są zdezorientowani i odrodzenie ruchu lotniczego nie postępuje tak szybko, jak tego oczekiwaliśmy. A to z kolei opóźni powrót ożywienia gospodarczego - ostrzega Rafael Schvartzman, wiceprezes IATA.
Według informacji zebranych przez tę organizację 30 proc. krajów, używających DCC nie akceptuje wyników szybkich testów antygenowych, 19 proc. nie wyłączyło z obowiązku testowania dzieci, a 41 proc. nie zezwala na wjazd zaszczepionym pasażerom przyjeżdżającym z krajów spoza UE, ale znajdujących się na tzw „białej liście”. Jeśli natomiast chodzi o karty lokalizacyjne ( Passenger Locator Form), to 45 proc. krajów akceptuje ich wypełnienie online, 33 proc. krajów zarówno papier, jak i wysłanie ich online, a 11 proc. nie ma jakichkolwiek formularzy.