Sprzedanie bezpośrednio pierwszego samolotu ATR 42 Japończykom jest przełomem dla francusko-włoskiej spółki na rynku zdominowanym przez dostawców z Ameryki Płn. Dotąd w Japonii latał tylko jeden ATR, ale wypożyczony.
JAC należąca do Japan Airlines zamówiła 9 maszyn zabierających po 48 pasażerów w cenie po 22 mln dolarów i zastrzegła opcję kupna dalszych 14. Samoloty produkowane przez spółkę Airbusa i włoskiej firmy Leonardo zastąpią mniejsze turbopropy Saaba. Linia częściowo subwencjonowana obsługuje mieszkańców wysp i stałego lądu w zakresie pomocy lekarskiej. Chce jednak zwiększyć przyjazdy cudzoziemców do regionu porośniętego imponującymi drzewami mangrove (namorzynami), ale wyludniającego się. — Amami nie jest jeszcze znana, ale za kilka lat stanie się skarbem światowego dziedzictwa i będzie ją odwiedzać wielu turystów z innych krajów — uważa szef JAC, Hiroki Kato. — Jeśli w przyszłości będziemy mieć turystów zagranicznych, to może to być dla nas szansa.
Kato stwierdził, że JAC, może zmienić zamówienie na 70-miejscowe ATR 72, jeśli napływ turystów będzie szybko rosnąć. Przyznał jednak, że jego linia ma do czynienia z ostrą rywalizacją superszybkiej kolei i na skutek drożejącej ropy. Koszty paliwa mogą wpłynąć na wyniki filmy matki w roku 23017/18. — Na razie nie są duże, ale w następnym roku mogą zmniejszyć zysk — dodał. JAC używa też dziewięć Q400 Bombardiera, ale nie podejmie przed 2020 r. decyzji o kupnie nowych czy wymianie ich na inne.
Odrębnie Kato poinformował, że JAL nie przejmuje się kolejnym opóźnieniem dostaw regionalnych MRJ Mitsubishi. Firma matka zamówiła 32 te maszyny.