Dickson powiedział to 14 listopada, w kilka dni po informacji Boeinga, że spodziewa się w połowie grudnia zatwierdzenia przez FAA, opublikowania dyrektywy o żeglowności tego samolotu i cofnięcia uziemienia. Koncern przyznał wtedy również, że otrzyma zatwierdzenie zmian w szkoleniu pilotów dopiero w styczniu. Podanie tego harmonogramu wywołało duży skok akcji Boeinga — przypomniał Reuter. W ubiegłym tygodniu koncern nagle anulował publikację planowanej informacji o MAX-ach.
Według przedstawicieli władz amerykańskich, ogłoszony przez Boeinga harmonogram był przebojowy, jeśli nie nierealny i nie miał wcześniejszego potwierdzenia przez organ nadzoru.
Dickson wysłał wyraźny sygnał, że FAA podejmie decyzję na podstawie własnego harmonogramu. „To działanie nie zależy od kalendarza czy harmonogramu” — napisał w notatce dla Alego Bahrami, specjalisty w FAA od bezpieczeństwa. — „Jednoznacznie popieram zaangażowanych fachowców w FAA w dalszym trzymaniu się metodycznego analizowania na podstawie faktów, sprawdzenia i zatwierdzenia zmodyfikowanych systemów kontroli lotu i szkolenia pilotów, wymaganych do bezpiecznego powrotu MAX-ów do działalności komercyjnej”.
Boeing musi w dalszym ciągu dokończyć audyt swej dokumentacji oprogramowania przed ustaleniem terminu ważnego lotu na certyfikację.
W nagraniu wideo nadanym w YouTube Dickson stwierdził: — Nie podpiszę decyzji o tym samolocie, dopóki nie polecę i będę zadowolony z umieszczenia w nim bez wahania mojej rodziny. Wiem, że istnieje ogromna presja na szybki powrót tych samolotów do służby, ale chcę, abyście wiedzieli, że macie nie śpieszyć się i skupić jedynie na bezpieczeństwie. Możecie na mnie liczyć — cytuje Reuter.