Australian Open. Rywalka z innego świata

Zwycięstwa Igi Świątek i Huberta Hurkacza. Magda Linette grała w nocy. Odpadł Rafael Nadal, który tytułu nie obroni.

Publikacja: 19.01.2023 03:00

Iga Świątek w trzeciej rundzie zmierzy się w piątek z Hiszpanką Cristiną Bucsą (100 WTA) i trudno ni

Iga Świątek w trzeciej rundzie zmierzy się w piątek z Hiszpanką Cristiną Bucsą (100 WTA) i trudno nie nazwać jej stuprocentową faworytką

Foto: afp

Trzy singlowe mecze, trzy wygrane, taki polski bilans dnia w Wielkim Szlemie nie zdarza się często. Dobry początek zrobiła Iga Świątek, która wygrała w drugiej rundzie z Kolumbijką Camilą Osorio (84 WTA) 6:2, 6:3 i choć potem chwaliła rywalkę za odwagę, mądre decyzje i walkę do ostatniej piłki, to wspominać tej wygranej zapewne długo nie będzie. Jeśli już, to chyba tylko po to, by zauważyć, że najsłabszy w jej grze był serwis.

Cristina Bucsa, rywalka Polki w trzeciej rundzie, nie jest tenisistką znaną, z punktu widzenia Igi można nawet powiedzieć, że jest z innego świata. W tym tygodniu debiutowała w pierwszej setce rankingu WTA, co przyjęła obojętnie, twierdząc, że nie jest to dla niej stratosferyczne przeżycie, a różnica między kwalifikacjami oraz grą w turnieju głównym Wielkiego Szlema nie taka znowu wielka.

Hiszpanka z Mołdawii

W Nowy Rok obchodziła 25. urodziny. Do Hiszpanii przybyła z Kiszyniowa jako trzyletnia dziewczynka, gdy rodzice postanowili wyjechać na zawsze z Mołdawii. Tak znalazła się w kantabryjskim mieście Torrelavega, tam karierę sportową ukształtował jej tata Ion Bucsa, przed laty biatlonista i biegacz narciarski, nawet olimpijczyk (choć bez sukcesów) z Nagano i Salt Lake City.

Ojciec jest jej trenerem także dziś, ma chyba jakieś pojęcie o tej pracy, bo Cristina robi postępy, nawet jeśli częściej startowała w turniejach ITF niż w cyklu WTA.

Czytaj więcej

Rafael Nadal nie obroni tytułu w Melbourne

Próbowała także rozpocząć studia na wydziale psychologii największej uczelni publicznej w Hiszpanii – Universidad Nacional de Educación a Distancia (UNED – Narodowy Uniwersytet Kształcenia na Odległość), lecz musiała je porzucić ze względu na zbitkę terminów egzaminów ze startami w Wielkim Szlemie.

Tych startów miała raptem cztery, ten jest piąty i rekordowy: przeszła najdalej, zarobiła najwięcej. Jeśli wierzyć w to, co mówi, jej motywacją nie są jednak pieniądze i sława.

– Lubię być wolna i nie potrzebuję dużo ubrań. Siedem koszulek, siedem par spodenek i siedem spódniczek, to mi wystarczy. To nie jest duży wydatek. Jak znajdzie się sponsor, porozmawiamy – mówiła w środę dziennikarzom, gdy pytali, czy za te 159 tysięcy dolarów australijskich, które już w Melbourne zarobiła, nie zacznie uzupełniać szafy.

Sponsorów na razie wielu nie ma, sprzęt i ubrania kupuje za swoje, żyje z dala od mediów społecznościowych, więc nawet jeśli wygrała w drugiej rundzie z mistrzynią wielkoszlemową Kanadyjką Biancą Andreescu (triumfowała w US Open 2019), nie wszyscy to zauważyli.

Jak ma wolne od tenisa, to czyta, głównie książki z zakresu psychologii, filozofii i wiedzy o ludzkim ciele. Bez Instagrama i Twittera potrafi nawiązać relacje z koleżankami w WTA Tour, dlatego że dobrze włada czterema językami: hiszpańskim, angielskim, rumuńskim i francuskim.

Niebanalna Cristina wydaje się odporna także na sławę rywalek. Jak to będzie w meczu z Igą, zobaczymy w piątek. Spotkały się na korcie raz, dawno temu, w 2016 roku. W juniorskim turnieju w chorwackim Umagu Polka wygrała 6:4, 4:6, 6:0.

Deszcz lepszy niż upał

Magda Linette w meczu z Mayar Sherif przeszła miłe przeobrażenie – od niezbyt aktywnej, wycofanej tenisistki, do pewnej siebie dominatorki. Egipcjanka w pierwszym secie mogła sobie pozwolić na różnorodną i dość agresywną grę, w drugim już nie, a wynik 7:5, 6:2 dobrze oddaje tę przemianę.

W drugiej rundzie w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu miała zagrać na Margaret Court Arena z Estonką Anett Kontaveit, w minionym sezonie nie tak rewelacyjną jak w 2021 roku, gdy wygrała cztery turnieje. Obawiać się Anett – rok temu tenisistki nr 2 w rankingu WTA – wypadało, bo gra sprytnie i wytrwale, lecz w tej dziedzinie Polka może jej dorównać. Obawy, iż z racji przesunięcia meczu na środę pani Magda straciła dzień odpoczynku między spotkaniami, były bardziej zasadne, ale po zwycięstwie polska rakieta nr 2 twierdziła, że na takie okoliczności była przygotowana.

Z dwojga złego w Australian Open: upałów i opadów, lepsze chyba są mokre chmury, gdyż między kroplami daje się wcisnąć mecze. Dzięki temu w środę doszło do pasjonującego, pięciosetowego spotkania Huberta Hurkacza i Lorenzo Sonego. Ten mecz nie różnił się wiele od ich poprzednich starć. Obaj doskonale serwują, obaj grają mocno, może na korcie większy temperament ma Włoch, ale gdy Polak się budzi, to zaczyna przeważać. Tak też było na korcie nr 3: raz jeden, raz drugi miał nieco więcej szczęścia przy serwisach i returnach, obaj chętnie pędzili do siatki.

Hubert Hurkacz w pięciu setach wygrał z Włochem Lorenzo Sonego i pierwszy raz jest w Australii w trz

Hubert Hurkacz w pięciu setach wygrał z Włochem Lorenzo Sonego i pierwszy raz jest w Australii w trzeciej rundzie. Kolejny rywal to Kanadyjczyk Denis Shapovalov (22 ATP)

afp

Wyglądało na to, że w końcu Hurkacz dobrze wyregulował celownik i rytm odbić, a jego rywal zapewne nie do końca wytrzymał kondycyjnie. Wynik: 3:6, 7:6 (7-3), 2:6, 6:3, 6:3 dla Polaka i po raz pierwszy jest on w trzeciej rundzie w Melbourne – w piątym starcie.

W piątek zagra z Denisem Shapovalovem (nr 19). Zna dobrze Kanadyjczyka z rosyjsko-izraelskimi korzeniami, spotykali się nie raz, trochę lepszy bilans ma Polak. Znów będzie dużo walki i wynik niepewny, ale Hurkacz z czwartego i piątego seta meczu z Sonego powinien sobie poradzić.

Kontuzja Nadala

Wydarzeniem dnia w Melbourne Park była porażka 4:6, 4:6, 5:7 Rafaela Nadala z Mackenzie McDonaldem. Mistrz z 2022 i 2009 roku doznał w połowie meczu kontuzji biodra, dokuśtykał dzielnie do końca, by ze strapioną miną powiedzieć mediom, iż ma nadzieję na pomyślne wieści od lekarzy po dokładnych badaniach.

Oddając zwycięzcy, co mu się należy (Amerykanin grał naprawdę dobrze), nie sposób zapomnieć, że po meczu czekano tylko na to, czy prawie 37-letni Hiszpan nie ogłosi sportowej emerytury. Pożegnał się z turniejem, z tenisem nie i wszyscy odetchnęli.

Trzy singlowe mecze, trzy wygrane, taki polski bilans dnia w Wielkim Szlemie nie zdarza się często. Dobry początek zrobiła Iga Świątek, która wygrała w drugiej rundzie z Kolumbijką Camilą Osorio (84 WTA) 6:2, 6:3 i choć potem chwaliła rywalkę za odwagę, mądre decyzje i walkę do ostatniej piłki, to wspominać tej wygranej zapewne długo nie będzie. Jeśli już, to chyba tylko po to, by zauważyć, że najsłabszy w jej grze był serwis.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Zendaya w „Challengers”. Być jak Iga Świątek i Coco Gauff
Tenis
Iga Świątek wygrywa pierwszy mecz w Madrycie. Niespodziewane kłopoty w końcówce
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa