Świątek i Haddad Maia grały trzy godziny, można rzecz, że zderzyły się dwa żywioły, zwyciężył ten potężniejszy. To było dobre widowisko, choć tenis 26-letniej Brazylijki nie jest przesadnie wyrafinowany, ale być nie musi, skoro pani Beatriz ma 185 cm wzrostu, mnóstwo siły w lewej ręce (szczególnie przy serwisie) i dostatecznie dużo wytrzymałości, by wygrywać wspominaną siłą mecze.
Kariera Beatriz wzięła rozpęd w dość szczególnych okolicznościach – po dopingowej wpadce z czerwca 2019 roku. Wykryto wówczas, że brała sterydy anaboliczne. Kara nie była zbyt surowa: 10 miesięcy dyskwalifikacji, po niej Haddad Maia odbudowała pozycję w rankingu wygrywając najpierw dziewięć turniejów ITF, następnie doszła do rozgrywek WTA Tour i w tym roku startując z 83. miejsca rankingu na początku 2022 roku, doszła do trzeciej dziesiątki świata, głównie dzięki świetnym startom na trawie (wygrane w Nottingham, Birmingham, półfinał w Eastbourne).
w rankingu WTA zajmuje Beatriz Haddad Mai
W pierwszym meczu ze Świątek także wykorzystała największe atuty, nie było wstrzymywania ręki, ani żadnych kalkulacji. Po niemałej kanonadzie, w której zdarzały się niekiedy perełki techniczne (raczej w wykonaniu Igi), ale też było sporo błędów, to Brazylijka doszła do piłek meczowych, najpierw przy stanie 5:4 w secie trzecim (Iga obroniła ją efektownym asem serwisowym), potem gdy prowadziła 6:5. Czwartą wykorzystała.
Przed Polką analiza porażki (zapewne najmniej pewnym uderzeniem był w tym meczu jednak serwis, który niekiedy pomagał, ale także często zawodził), wkrótce potem pomyśli o starcie w turnieju WTA 1000 w Cincinnati.