Pod tym względem kino wiele zawdzięcza też Alfredowi Hitchcockowi. Przez lata mistrz suspensu był lekceważony przez elity intelektualne i recenzentów. Jego filmy uważano za dobrze nakręcone, choć płaskie dreszczowce. Dopiero krytycy z francuskiego pisma „Cahiers du Cinéma” docenili jego talent. Pisali m.in.: „Hitchcock jest jednym z największych wynalazców formy w historii kina. Może tylko Murnau i Eisenstein mogą wytrzymać porównanie z nim pod tym względem. Forma nie zdobi tu treści, lecz tworzy ją”. Nikt nie potrafił budować napięcia z taką maestrią jak twórca „Psychozy”, „Ptaków”, „Okna na podwórze” i „Północ-północny zachód”. Do tego grona arcydzieł zalicza się również „Zawrót głowy” (1958). Hitchcock uwielbiał prowadzić perwersyjną grę z publicznością. A przy okazji eksperymentował, korzystając z różnych konwencji (melodramatu, thrillera, filmu szpiegowskiego, kina akcji).
Wielkim eksperymentatorem kina jest również Duńczyk Lars Von Trier. W swojej karierze spróbował już chyba wszystkich gatunków – od komedii po horror – nieraz wystawiając wrażliwość widzów na próbę. To on starał się odnowić język sztuki filmowej. Gdy w połowie lat 90. ubiegłego stulecia nastała era efektów specjalnych, pisał wraz z kolegami w manifeście Dogmy o potrzebie oczyszczenia filmów z technicznych fajerwerków, które odwracają uwagę od fabuły i gry aktorów. Stosując tę zasadę sam, nakręcił „Królestwo” – serial grozy o pracy lekarzy w kopenhaskim szpitalu. To unikatowa mieszanka horroru, czarnej komedii, satyry obyczajowej i telenoweli.
[srodtytul]Refleksje o sztuce i moralności[/srodtytul]
Twórcą, dzięki któremu kino nauczyło się stawiać pytania będące wcześniej domeną wielkiej literatury lub filozofii, był Ingmar Bergman. W swoich filmach próbował dotknąć tajemnicy śmierci, poruszał problemy moralne i eschatologiczne, przyglądał się kondycji artysty w społeczeństwie. Jego pierwszym arcydziełem był „Wieczór kuglarzy” z 1953 roku. Akcja rozgrywa się u schyłku XIX wieku. Przez Szwecję wędruje trupa cyrkowa. Jej członkowie żyją w nędzy, mają nieustanne problemy z policją. Nie szanują ich ani aktorzy teatralni, ani widzowie. W „Wieczorze kuglarzy” Bergman uświadamia, że kino nie tylko wywodzi się z jarmarcznej rozrywki, ale ma w sobie dużo z cyrku. Jest kierowane do masowej widowni. Oddziałuje na emocje, a nie intelekt. Pełnym goryczy dramatem o istocie sztuki jest także jego „Persona” (1966). Reżyser kreśli specyficzną relację między aktorką, która zdecydowała się na dobrowolne milczenie, a opiekującą się nią pielęgniarką. W „Personie” artyści żywią się emocjami innych, ale są skazani na samotność i wyobcowanie.
TVP Kultura przypomni również inny film o fenomenie sztuki – obsypanego Oscarami „Amadeusza” (1984) Milosza Formana. Mozart zachowuje się w tej opowieści jak nieokrzesany lekkoduch, który nie okupił talentu żadnym wysiłkiem. Głęboko wierzący Salieri, nadworny kompozytor austriackiego dworu, obserwuje karierę młodszego kolegi. Pracował na swoją pozycję i sławę latami, ale mimo to na tle Mozarta jest miernotą. Reżyser pokazuje tragedię człowieka, który uświadamia sobie, że wyobrażenie o geniuszu artystycznym jako łasce pochodzącej od Boga jest iluzją.
Oprócz telewizji publicznej, która będzie pokazywała arcydzieła sztuki filmowej, warto w tym tygodniu włączyć także Ale Kino!. Stacja przypomni bowiem „Hair” Formana (1979). Adaptacja broadwayowskiego musicalu, przywołująca klimat epoki dzieci kwiatów, jest refleksją o granicach wolności jednostki i buncie wobec norm społecznych. Niestety, nie oparła się próbie czasu, choć nie z winy reżysera. Po prostu – długie włosy wyszły już z mody.