80. rocznica urodzin Jana Himilsbacha

Jan Himilsbach właściwie za każdym razem grał tę samą postać. Po prostu był sobą i to stanowiło jego największy atut. W 80. rocznicę urodzin aktora będzie okazja przypomnieć sobie filmy: „Jak to się robi” i „Wniebowzięci”

Publikacja: 24.11.2011 13:00

Jak to się robi

Jak to się robi

Foto: kino polska

W jego życiu prawda mieszała się z fikcją, wiele elementów biografii wydaje się wręcz nierzeczywistych. Zaczęło się od tego, że pijany urzędnik stanu cywilnego wypisał datę urodzin, której nie ma w żadnym kalendarzu, czyli 31 listopada 1931 roku. Himilsbach nigdy nie dementował plotek, nie wyjaśniał wątpliwości. Udzielił kilkuset wywiadów, w których dodawał nowe wątki do życiorysu, skutecznie go gmatwając. Zawsze traktował swoje opowieści z dystansem i przymrużeniem oka.

Często powtarzał, że jego rodzice zginęli w czasie wojny, a on jako żydowskie dziecko ukrywał się na cmentarzu, wśród grobowców. Z aktu chrztu Himilsbacha z 1943 roku odnalezionego przez Stanisława Manturzewskiego w Mińsku Mazowieckim wynika, że jego matka to Marianna Himilsbach, niezamężna robotnica, która wkrótce po porodzie zmarła, a ojciec – nieznany.

Himilsbach dorastał wśród ludzi z marginesu. Te postacie z półświatka utrwalał też w swych opowiadaniach, a potem w ich role świetnie wcielał się w filmach. Wielokrotnie zdarzało się, że był na bakier z prawem. Pierwszy raz trafił do więzienia mając 16 lat. Postanowił zostać kamieniarzem. Fachu nauczył się w Strzegomiu. Potem przez wiele lat pracował na warszawskich Powązkach.

Fascynował się Markiem Hłaską i często się chwalił, że był inicjatorem sprowadzenia jego zwłok do Polski, a potem że wyrył napis na jego tablicy nagrobnej.

Był pisarzem i kamieniarzem, ale pracował też jako górnik, piekarz, ślusarz i palacz na statkach. W świat artystyczny wszedł dzięki swemu pisarstwu i od początku traktowany był jak wielki oryginał. Środowisko szybko się przekonało, że prawdę o ludziach mówił z zaskakującą błyskotliwością i nigdy niczego nie owija w bawełnę.

Dużo pił. Mówił dosadnie, lecz często trafiał w sedno. Raz, kiedy przed warszawskim barem Zodiak zobaczył robotników układających chodnik, powiedział do jednego z kompanów charakterystycznym chrypliwym głosem: „Tyle dróg budują, a człowiek, k..., nie ma dokąd iść".

Kiedyś wychodząc z miejskiej toalety, zostawił sprzątaczce 10 złotych. Na protest, że ona tyle nie chce, że jest uczciwą kobietą, odparł ze wzburzeniem: „jesteś uczciwa i dlatego, k..., tu kiblujesz".

Respekt czuł jedynie przed żoną Barbarą. Kobietą, wydawałoby się – z innego świata. Piękną, dobrze ułożoną, delikatną, która często wybaczała mu słabości i zdecydowanie, choć nieskutecznie, starała się walczyć z jego alkoholizmem. – Basica straszy mnie – mówił – że jak nie przestanę palić i pić, to ode mnie odejdzie. Lekarze też ostrzegają, że jak nie przestanę, to szybko zejdę. Wszyscy mnie straszą, a człowiek, jak ma silną wolę, to i tak zapali i się napije.

Szczególny rozdział w jego aktorskim życiu stanowił duet ze Zdzisławem Maklakiewiczem. Choć mówiło się czasem, że Maklakiewicz jako zawodowy aktor był zazdrosny o popularność Himilsbacha, do historii przeszła wzruszająca anegdota świadcząca o ich przyjaźni. Po śmierci Maklakiewicza Himilsbach zadzwonił ponoć do jego matki.

– Zdzisiek jest? – spytał.

– Panie Janku – usłyszał zapłakany glos matki – przecież pan wie, że Zdzisio umarł.

– Wiem – rzekł wzruszony Himilsbach. – Ale mi się w to, k..., wierzyć nie chce. Bardzo panią przepraszam.

Himilsbach zmarł w 1988 roku. Kiedy pod koniec życia spytano go, co ceni sobie bardziej: pisarstwo czy kamieniarstwo, bez wahania odrzekł, że to drugie. – Myślę, że dlatego, bo moim dziełem granitowym nikt sobie d... nie podetrze.

Jak to się robi, 23.20 | Kino Polska | piątek

Jan według Himilsbacha 15.04, 3.48 | tvp info | niedziela

Wniebowzięci 14.05 | TVP Kultura | sobota

W jego życiu prawda mieszała się z fikcją, wiele elementów biografii wydaje się wręcz nierzeczywistych. Zaczęło się od tego, że pijany urzędnik stanu cywilnego wypisał datę urodzin, której nie ma w żadnym kalendarzu, czyli 31 listopada 1931 roku. Himilsbach nigdy nie dementował plotek, nie wyjaśniał wątpliwości. Udzielił kilkuset wywiadów, w których dodawał nowe wątki do życiorysu, skutecznie go gmatwając. Zawsze traktował swoje opowieści z dystansem i przymrużeniem oka.

Pozostało 86% artykułu
Telewizja
Apple kręci w Warszawie serial. Zamknięto Świątynię Opatrzności Bożej
Telewizja
Herstory: Portrety ponad 20 wybitnych Polek w projekcie HISTORY Channel
Serial
„Władcy przestworzy” na Apple TV+. Straceńcy latali w dzień
Telewizja
Magdalena Piekorz zajmie się serialami i filmami w TVP
Telewizja
Serialowe Złote Globy. Kolejny triumf „Sukcesji”
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił