Temat jego ostatniego filmu – próby podniesienia się z upadku starzejącego się, schorowanego mistrza trudno uznać za oryginalny. Ale jak to zostało pokazane! To przede wszystkim zasługa Mickeya Rourke, który z godnym podziwu ekshibicjonizmem pokazał właściwie samego siebie. W latach 80. zagrał kilka świetnych ról, po których uznano go za czołowego aktora pokolenia, a także symbol seksu. Na własne życzenie wszystko to stracił.

Aktorstwo porzucił dla boksu, ale na ringu nie odniósł sukcesów, za to nabawił się licznych urazów i kontuzji. Potem były używki, liczne operacje plastyczne i całkowity krach artystyczny i finansowy.

Dobiegającego sześćdziesiątki, napuchniętego, nafaszerowanego sterydami wraku człowieka o cholerycznym charakterze nikt nie chciał na filmowym planie. Rola Randy’ego „The Ram” Robinsona wydaje się więc stworzona specjalnie dla niego.

20 lat wcześniej jego bohater był niekwestionowanym mistrzem wrestlingu, walki z jego udziałem przyciągały tysiące fanów. Dzisiaj walczy dalej, ale tylko dla garstki najwytrwalszych widzów w niewielkich salkach na prowincji. Walczy, bo tylko to naprawdę umie, bo tylko na ringu czuje się kimś. Tylko tam czuje, że wciąż ma swoją godność. Mimo kontuzji, chorób i zmęczenia nie rezygnuje, choć pieniądze, jakie dostaje za walki, są śmieszne. Jednak mimo upływu lat właściwie nie chce się zmienić. Show jest najważniejszy, nawet gdyby ceną było własne życie.

[i]sobota | Zapaśnik | 21.40 | canal+ | dramat obyczajowy, USA, Francja 2008[/i]