Aktor gra nie tylko wrażliwością, ale również ciałem. I jeśli rola tego wymaga, musi je obnażyć. Gdy zaczyna się na planie krępować i krygować, to źle wybrał zawód. Wiedziałem o tym od początku. Przeżyłem zabawną sytuację, gdy Peter Greenaway angażował mnie do „Pillow Book”. To miał być mój trzeci ważny film. Peter od razu powiedział, że będzie w nim mnóstwo nagości. „To ci nie przeszkadza? – spytał. „Nie” – odpowiedziałem. „Będziemy pokazywać twoje ciało na zbliżeniach”. „Dobrze”. Nie jest wykluczone, że byłem jedynym aktorem w Londynie, który się na wszystko godził. Dziś wiem na pewno, że miałem rację. Choć przyznaję, że ostatnio czuję pewien dyskomfort, biorąc udział w scenach erotycznych. Zdaję sobie sprawę, że obejrzą je kiedyś moi bliscy. Już nie tylko żona, ale także dzieci.
[b]Jest pan człowiekiem rodzinnym?[/b]
Zdecydowanie. Nie wiem, w jakim byłbym miejscu, gdybym nie miał rodziny. Były lata, gdy budziłem się rano z uczuciem, jakby ktoś wbił mi w głowę gwoździe. Zrobiłem też po pijanemu kilka rzeczy, których potem musiałem się wstydzić. Dzisiaj potrzebę szaleństwa zaspokajam inaczej.
[b]Na przykład kręcąc filmy dokumentalne podczas podróży motocyklem przez całą Afrykę?[/b]
Zobaczyłem tam biedę, która każe zrewidować własny stosunek do świata, nabrać dystansu do spraw małych. To bardzo ważne, zwłaszcza dla ludzi, którzy żyją jak w bajce, stać ich na każdy kaprys, a zwykle tego nie doceniają. Powinni obowiązkowo poznawać miejsca, gdzie dzieci wyciągają rękę po kawałek bułki.
[b]Pana też skusił ostatnio hollywoodzki styl. Przeprowadził się pan z rodziną do Los Angeles.[/b]
Hollywoodzki styl to mit. Nie wiem, co to jest. Ja mam po prostu w Kalifornii dom i życie rodzinne. Mieszkałem w Londynie od 1989 roku i pomyślałem, że wystarczy. Przeprowadziłem się do Santa Monica. Moje dzieci chodzą tam do szkoły, są szczęśliwe. Jest nam dobrze.
[b]A gdybym pana zapytała, co jest w pana życiu najważniejsze?[/b]
Wszystko ma znaczenie. Praca, rodzina, dzieci, kino, muzyka, słońce, poczucie wolności i spełnienia. Po prostu życie.
[ramka]
[b]Ewan McGregor[/b]
Gości jeszcze na polskich ekranach „Autor widmo” Romana Polańskiego, a już wchodzi kolejny film, w którym gra główną rolę – „Człowiek, który gapił się na kozy” Granta Heslova.
McGregor (ur. 31 marca 1971 roku w Szkocji) jest aktorem odważnym i lubiącym wyzwania. Zagrał narkomana-degenerata w „Trainspotting” Boyle’a, biseksualnego rockmana w „Idolu” Haynesa, żywą książkę w „Pillow Book” Greenawaya. Po tych rolach porwała go Ameryka. Wcielił się tam w Obi-Wana Kenobiego w „Gwiezdnych wojnach” Lucasa, wystąpił też m.in. w „Helikopterze w ogniu” Scotta, „Do diabła z miłością” Reed, „Moulin Rouge” Luhrmanna, „Dużej rybie” Burtona, „Miss Potter” Noonana, „Śnie Kasandry” Allena, „Aniołach i demonach” Howarda. W życiu prywatnym jest od 15 lat mężem producentki filmowej Evy Mavrakis. Mają trzy córki: Clarę Mathilde (ur. 1996) i Esther Rose (ur. 2001), a także ośmioletnią Jamyan, którą adoptowali w 2006 roku po podróży McGregora do Mongolii. [/ramka]
Nocna Straż
0.10 | Filmbox HD | sobota