Ale jednocześnie Agnieszka Holland jest mądrą i dzielną kobietą, która idzie przez świat i życie może nie lekko, ale bez kompleksów.
Ma za sobą rodzinną tragedię, gdy ojciec – dziennikarz Henryk Holland – zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1961 r. w czasie ubeckiej rewizji w mieszkaniu. Potem były studia w czeskiej szkole FAMU, fantastyczny czas Wajdowskiego Zespołu X i kina moralnego niepokoju: „Aktorzy prowincjonalni”, „Gorączka”, „Kobieta samotna”.
Później emigracja w stanie wojennym, rozłąka z mężem i przyjaciółmi, ciężka walka o każdy dzień. Ale udało się. Holland zadomowiła się na dobre w światowym kinie. Ma dwie nominacje do Oscarów, jej filmy niepokoją, uwodzą inteligencją, a jednocześnie wrażliwością. „Gorzkie żniwa”, „Zabić księdza”, „Europa, Europa”, „Olivier, Olivier”, „Tajemniczy ogród”, „Całkowite zaćmienie”, „Plac Waszyngtona”, „Trzeci cud”, „Strzał w serce”, „Kopia mistrza” – każdy z tych tytułów jest znaczący.
Agnieszka Holland coraz częściej wraca do Polski, zrealizowała tu razem z siostrą i córką serial „Ekipa”, we wrześniu odbędzie się premiera jej nowego filmu „Janosik”. Dobrze czuje się w Ameryce, ma dom w Bretanii, ale mówi: – moje korzenie się nie zmieniły. Nadal jestem kobietą, matką, Europejką, Polką. To wszystko mnie określa. Tak to już jest, że człowiek niezależnie od tego, gdzie mieszka, nosi w sobie swój świat.
W ciekawym filmie Wiesława Dąbrowskiego z 2008 roku o artystce mówią m.in. Christopher Lambert, Andrzej Wajda i Krzysztof Zanussi.