Dla Michała Rosy w „Rysie” lustracja jest jedynie pretekstem do dramatycznej opowieści o tym, jak cienie przeszłości mogą wpływać na współczesne życie.
Po urodzinowym przyjęciu Janina (Jadwiga Jankowska-Cieślak), profesor biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, ogląda przyniesione przez przyjaciół prezenty. Znajduje wśród nich kasetę wideo z zarejestrowanym programem jakiejś lokalnej telewizji. Historyk Mirski (Ryszard Filipski) opowiada o inwigilacji przedwojennego polityka, ojca Joanny. Jego zdaniem Jan (Krzysztof Stroiński) związał się z nią i ożenił na polecenie SB, by donosić na teścia.
Mimo że nie zgadzają się fakty i daty, a Jan stanowczo wszystkiemu zaprzecza, Joanna, choć początkowo nie wierzy w ani jedno słowo historyka (jak się okaże, byłego ubeka), rozpoczyna prywatne śledztwo. Za sprawą przyjacielskiego donosu stawia pod znakiem zapytania całe swoje dorosłe życie, czterdzieści lat szczęśliwego – jak się zdawało – małżeństwa. Czując się oszukana i zdradzona, próbuje unieważnić wspólną przeszłość.
Świadomość, że prawdy nigdy do końca nie pozna, przyczynia się do narastania utraty kontaktu z rzeczywistością, zapadania się w sobie. Jej kolejne działania stają się coraz bardziej irracjonalne, bliskie paranoi.
Rosa nikogo nie oskarża, nie obwinia lustracji odsłaniającej wstydliwą przeszłość za zamienianie losów wielu ludzi w tragedię. To nie o tym jest ten film. Przyniesiona przez któregoś z przyjaciół kaseta wywołała reakcję, która i tak miała nastąpić.