W bydgoskim przedstawieniu dramat Wedekinda pojawia się jednak wyłącznie we fragmentach, staje się jednym z głosów skomplikowanej teatralnej narracji zbudowanej z popkulturowych cytatów. Wiktor Rubin i Bartosz Frąckowiak, podobnie jak w swoich wcześniejszych produkcjach („Tramwaj zwany pożądaniem”, „Terrordrom Breslau”), dokonują wyraźnej dekonstrukcji tekstu.
Tragedia dziecięca Wedekinda w ich adaptacji przekształca historię Maurycego, Melchiora i Wendli w rodzaj metaopowieści. Naczelnym tematem nie jest tu tylko seksualność, ale również język, który służy do jej opisywania. Intymne, nieśmiałe rozmowy Maurycego i Melchiora o seksie stają się tematem widowiskowego talk show. Potencjalna homoseksualność Ernesta i Janka ujawnia się przez przeniesienie bohaterów w sytuację z filmu Anga Lee „Tajemnice Brokeback Mountain”. Źródło wiedzy bohaterów na temat seksualności stanowią książki Michaela Houelbecqua. Współczesność wdziera się do tego przedstawienia na każdym kroku. W ten sposób Rubin i Frąckowiak burzą rodzajowość tekstu sprzed 100 lat, ale unikają publicystyki.
Ta wielość scenicznych języków przekłada się w bydgoskim przedstawieniu również na specyficzny rodzaj bycia w nim aktorów, niejednokrotnie podkreślających dystans do swoich postaci. Są to 30-letni aktorzy przymierzający kostium dzieci, który z racji wieku, dojrzałości, doświadczeń od dawna już im nie pasuje. Czy jednak na pewno?
Joanna Derkaczew („Gazeta Wyborcza”) pisała o bydgoskiej inscenizacji Wedekinda, że ten „odświeżony dramat brzmi przerażająco w kraju, który nigdy nie przepracował tematu dziecięcej seksualności, potrzeb duchowych, rozpaczy wobec pokus i oczekiwań dorosłego świata”.
Przedstawieniem „Przebudzenie wiosny” Wiktor Rubin powraca na Kontrapunkt. Wyreżyserowane przez niego przedstawienie „Mojo Mickybo” Owena McCafferty’ego (Teatr Krypta w Szczecinie) na ubiegłorocznym festiwalu otrzymało Grand Prix.