– Kochał scenę i kochał aktorów – powiedział „Rz” Andrzej Łapicki. – Jako krytyk był surowym sędzią. Przez długie lata pracowaliśmy razem, żyliśmy blisko i dobrze ten czas wspominam. Jerzy nie należał do ludzi łatwych. Cechował go cięty humor, który czasem błędnie brano za złośliwość. Bardzo go lubiłem i ceniłem za gust. To wielka strata.
Wiele wymagał, przede wszystkim od siebie.
– Powiedział kiedyś, że jeśli człowiek nie ma zamiaru przekazać myśli na miarę Platona, to lepiej, aby w ogóle nie zabierał głosu – wspomina Lech Śliwonik, rektor Akademii Teatralnej. – Jego erudycja była ogromna, ale mimo to pozostawał wobec siebie nieufny. Zetknęliśmy się jeszcze w latach studenckich. Był już wówczas sławą – pracował z Szajną, Jarockim i Puzyną. W historii naszej szkoły pozostanie postacią niesłychanie istotną. Dla mnie i dla studentów zrobił rzecz ważniejszą może od wszystkich pozostałych osiągnięć – w 1975 r. stworzył Wydział Wiedzy o Teatrze. Był także współsprawcą mego losu – ściągnął mnie do szkoły i w odpowiednim czasie przymusił, abym został dziekanem.
Krzysztof Globisz podkreśla, że Jerzy Koenig rozumiał aktorów i ich błędy, także te dotyczące wyboru repertuaru.
– Był osobą tolerancyjną i pełną spokoju – mówi aktor. – Jako chyba ostatni człowiek dbał o Teatr Telewizji i przyczynił się do jego świetności.