Publiczność potrzebuje idei

Nowa dyrektorka warszawskiego Teatru Ateneum zdradza „Rz”, co będzie hitem najbliższego sezonu i zapowiada, że nawiąże do najlepszych tradycji tej sceny, która dawniej potrafiła namówić widza do głębszej refleksji

Aktualizacja: 17.09.2008 14:09 Publikacja: 17.09.2008 00:54

Publiczność potrzebuje idei

Foto: KFP

Rz: Kiedy Stefan Jaracz założył Ateneum, było ono teatrem zaangażowanym społecznie, niezwykle radykalnym. Teraz tego powiedzieć nie można: aktorzy grają w reklamach, repertuar zdominowały spektakle muzyczne. Czy zamierza pani przypomnieć, jak powinna wyglądać jaraczowska scena?

Izabella Cywińska: Patron naszego teatru, ciężko chory po powrocie z Oświęcimia, napisał list do pierwszego po wojnie Walnego Zjazdu ZASP. Napisał swój testament. Gorzkie to były słowa. Mówił o posłannictwie społecznym, o wartościach. Żądał od teatru, żeby ze „sklepu”, „przedsiębiorstwa sztuki stosowanej” i „areny tanich pomysłów” przemienił się w trybunę idei. Pytał o kondycje aktora, mówił o godności zawodu i wreszcie kończył ten list idealisty jako pełen wątpliwości pragmatyk: „nie żądam ideału, bo wiem, że ideał jest nieosiągalny, ale żądam wiary, że on istnieje i żądam, aby robić wobec niego rachunek sumienia zawodowego”.

Zrobiła pani taki rachunek?

Zanim objęłam po wielkim aktorze Gustawie Holoubku Teatr Ateneum, przeczytałam na nowo testament Jaracza i spróbowałam zastanowić się, jak to wygląda dziś z naszej perspektywy. Wbrew wszelkim czarnowidzom nie jest tak źle. Mamy co najmniej kilka takich miejsc w teatrze polskim, w których pali się żywym płomieniem idea, o którą wołał Jaracz. Są tacy twórcy, reżyserzy i aktorzy, i jest taka publiczność, która na ideowy teatr czeka. Wierzą w teatr, tyle że mówią innymi językami, bo czas czego innego od nich oczekuje. Chciałabym, żeby Ateneum w następnych sezonach, nawiązując do swoich najlepszych tradycji, dołączało do tych wierzących. Ufam, że nam się to uda. Zresztą teatr nie ma innego wyjścia. Robiony jest za społeczne pieniądze, a to zobowiązuje. Telewizja wyręcza go ze świadczenia rozrywki dla mas, wolna prasa – z politykowania. Pozostaje obowiązek namówienia widza do głębszej refleksji nad światem, nad kondycją ludzką, a artystów teatru do poszukiwania nowych środków wyrazu.

Co to znaczy?

To banalne, co teraz powiem. A co gorsze, wszyscy dyrektorzy na początku tak mówią, i wszyscy tak jak ja wierzą, że im się to uda: Ateneum będzie teatrem aktorskim, teatrem dobrej literatury.

Zanim objęłam Teatr Ateneum, przeczytałam na nowo testament Stefana Jaracza. Mamy co najmniej kilka miejsc w teatrze polskim, w którym pali się żywa idea, o którą wołał

Jakie sztuki zobaczymy?

W listopadzie czeka nas wielki jubileusz 80-lecia sceny i zarazem otwarcie mojego pierwszego sezonu w tym teatrze. Spektakle wskażą kierunek zainteresowań repertuarowych i poszukiwań stylu. Między 16 listopada a 6 grudnia pokażemy trzy premiery. To będzie taki nasz Ateneum Fest. Otworzy sezon premiera polska sztuki „Odejścia” Vaclava Havla, którą napisał po 20 latach milczenia. Autor przyjedzie na premierę razem z żoną. O sztuce powiedział: „Odchodzenie” ma sens uniwersalny. Rzeczy „odchodzą”, w tym samym czasie „przychodzą” i oczywiście niektóre „wracają”. To rzecz o władzy, o zagubienia sensu życia po rezygnacji z niej. Bardzo specyficzna – taki czeski Mrożek, śmieszny i chwilami straszny, z reminiscencjami z „Wiśniowego sadu”. Świetnie podpatrzone ostatnie chwile kanclerza, który musi opuścić swoją piękną siedzibę, bo jego następca czeka już za drzwiami z teczką pełną biznesowych planów. Kanclerza zagra Piotr Fronczewski, matkę Danuta Szaflarska, żonę Halina Łabonarska, a resztę dworu – aktorski trzon Ateneum.

Kto będzie reżyserem?

Havla będę reżyserować sama, a dwie następne sztuki zaproponowałam młodzieży. Tydzień po „Odejściach” zaprosimy widzów na Scenę 61. Będzie to prapremiera, tym razem światowa, młodej polskiej autorki, laureatki tegorocznego festiwalu sztuki dramaturgicznej w Gdyni – „Trash Story”. To rzecz o pamięci, której nie sposób się pozbyć. Pamięci, która nas prześladuje. Jak się z nią rozliczyć? Grają w tym spektaklu Jadwiga Jankowska-Cieślak, od tego sezonu w Ateneum, Maria Pakulnis i nowo nabyta młodzież. Reżyserem jest Ewelina Piotrowiak, która już wcześniej zrobiła w Ateneum dwa interesujące spektakle: „Pokojówki” Geneta i „Sonatę” Bergmana. Trzecia sztuka to „Szarańcza” Bibliany Srblianowicz, bodaj najciekawszej obecnie autorki serbskiej. Rzecz o szarańczy ludzkiej, o naszym zezwierzęceniu, znieczulicy, wzajemnej nieufności. To świetny dramat, świetne role, perfekcyjny dialog. Reżyserką będzie Natalia Sołtysik. Zrobiła dotychczas tylko „Szafę” w Teatrze Współczesnym, ale liczę na nią, bo debiut był spektaklem dojrzałym i konsekwentnym. W „Szarańczy” zobaczymy m.in. Jerzego Kamasa, Izę Kunę i Kasię Herman, Witolda Dębickiego, Krzysztofa Gosztyłę.

A co potem?

A w następnym roku zaprosimy widzów na spektakle Marka Fiedora i Mai Kleczewskiej, a także na specjalnie dla nas napisany tekst Marka Modzelewskiego. Więcej nie zdradzę, poza tym, że będzie też w Ateneum scena dla młodzieży. Ale o tym chciałabym porozmawiać przy innej okazji. Uważam ten temat za niezwykle ważny. To temat z półki Stefana Jaracza, z jego testamentu.

Urodziła się w 1935 r. w Kamieniu Puławskim. Studiowała etnografię oraz reżyserię w PWST w Warszawie.

Zadebiutowała polską premierą sztuki „Dozorca” Harolda Pintera w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku w 1965 r. W latach 1970 – 1973 była dyrektorem Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu i z prowincjonalnego miasta uczyniła ważny punkt na polskiej mapie teatralnej. Potem przez 16 lat prowadziła Teatr Nowy w Poznaniu.

Jej najsłynniejszym przedsięwzięciem było misterium „Oskarżony: Czerwiec ’56”. Pokazy widowiska przerwał stan wojenny i internowanie reżyserki. Po upadku komunizmu została ministrem kultury i sztuki w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.

Pod koniec lat 90. duże kontrowersje wzbudził jej serial „Boża podszewka”.

Ostatnie przedstawienie Cywińskiej „Czarownice z Salem” Millera można oglądać w Teatrze Powszechnym w Warszawie.

Rz: Kiedy Stefan Jaracz założył Ateneum, było ono teatrem zaangażowanym społecznie, niezwykle radykalnym. Teraz tego powiedzieć nie można: aktorzy grają w reklamach, repertuar zdominowały spektakle muzyczne. Czy zamierza pani przypomnieć, jak powinna wyglądać jaraczowska scena?

Izabella Cywińska: Patron naszego teatru, ciężko chory po powrocie z Oświęcimia, napisał list do pierwszego po wojnie Walnego Zjazdu ZASP. Napisał swój testament. Gorzkie to były słowa. Mówił o posłannictwie społecznym, o wartościach. Żądał od teatru, żeby ze „sklepu”, „przedsiębiorstwa sztuki stosowanej” i „areny tanich pomysłów” przemienił się w trybunę idei. Pytał o kondycje aktora, mówił o godności zawodu i wreszcie kończył ten list idealisty jako pełen wątpliwości pragmatyk: „nie żądam ideału, bo wiem, że ideał jest nieosiągalny, ale żądam wiary, że on istnieje i żądam, aby robić wobec niego rachunek sumienia zawodowego”.

Pozostało 84% artykułu
Teatr
Kaczyński, Tusk, Hitler i Lupa, czyli „klika” na scenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Teatr
Krzysztof Warlikowski i zespół chcą, by dyrektorem Nowego był Michał Merczyński
Teatr
Opowieści o kobiecych dramatach na wsi. Piekło uczuć nie może trwać
Teatr
Rusza Boska Komedia w Krakowie. Andrzej Stasiuk zbiera na pomoc Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Teatr
Wykrywacz do obrazy uczuć religijnych i „Latający Potwór Spaghetti” Pakuły