To pierwsza w Polsce próba zmierzenia się z twórczością, która nie należy do najłatwiejszych.
– Müller nie odpuszcza, jest dobitna i precyzyjna, choć po lekturze nie ma się poczucia spójności jej prozy – mówi Agnieszka Korytkowska-Mazur, która w 2009 roku w Teatrze Dramatycznym przygotowała jedną z części cyklu miniatur scenicznych innej noblistki Elfriede Jelinek – „Śmierć i dziewczyna”.
Tytuł przygotowywanego przez nią spektaklu jest zaczerpnięty z tomu esejów Herty Müller. Ale scenariusz łączy kilka jej książek (m.in. „Dziś wolałabym siebie nie spotkać”) i wątków, do których wychowana w Rumunii pisarka obsesyjnie powraca.
– „Król kłania się i zabija“ okazał się najbardziej pojemnym tytułem dla wszystkich tropów zawartych w przedstawieniu. Bardziej zależało mi na pokazaniu na scenie klimatu jej prozy niż zrobieniu adaptacji jednej z jej książek – podkreśla reżyserka.
[srodtytul]Trzy Herty i spojrzenia[/srodtytul]