Ostatnio kojarzy się go głównie z twórczością dla dzieci, zapominając, że to także satyryczny i niezwykle ostry komentator rzeczywistości. Tego kabaretowego i tego publicystycznego Juliana Tuwima pokazuje w Teatrze Roma Jerzy Satanowski.
Skomplikowanym tekstom poety towarzyszy równie skomplikowana muzyka, m.in. Leszka Możdżera („Bal w operze”), Włodzimierza Korcza, Zygmunta Koniecznego oraz samego reżysera. Ona także sprawia, że przedstawienie jest interesujące, dynamiczne i różnorodne. Że nastrój z zabawnego przechodzi w mroczny, nerwowy, niemal schizofreniczny. Tak jak zmieniał się Tuwim i świat wokół niego.
[wyimek] [link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Z Kulturą na Ty! - poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
Są więc w spektaklu piosenki (wykonywane brawurowo), ale też wiersze i fragmenty prozy oraz zagadki. Choćby ta dotycząca pewnego wyrazu: „jeżeli usuniemy pierwszą i czwartą literę, pozostałe zaś przeczytamy wstecz, otrzymamy dźwięk pu, gdy zaś usuniemy drugą i trzecią, a przeczytamy wstecz pierwszą i czwartą, brzmienie ich będzie ad”. Cóż, to nie jest trudne.
Ale cały spektakl naprawdę zmusza do myślenia. I to na poważne tematy. O pozycji artysty, znaczeniu sztuki, polityce, życiu przed katastrofą. Warto poświęcić godzinę i 50 minut na taką refleksję, ze słowami Pana Juliana w uszach.