Tak zdaniem autora tekstu Petera Turriniego wygląda metafora samotności we współczesnym konsumpcyjnym świecie.
– Sztuki austriackiego dramatopisarza znanego z radykalnych poglądów i artystycznych prowokacji, były już kilkakrotnie wystawiane na deskach Teatru Studio – mówi reżyser Grzegorz Wiśniewski. – „Józef i Maria" to spektakl kameralny, w którym Turrini odchodzi od uprawianej w latach 60. i 70. dramaturgii szoku.
Centralny punkt scenografii stanowi wielki podest zapakowany jak gwiazdkowy prezent. Kilka zwisających z sufitu bombek sugeruje czas akcji – święta Bożego Narodzenia. Młoda kobieta, pracownica supermarketu wystrojona niczym choinka, zachwala przez mikrofon superpromocje na baleron w najlepszym gatunku, węgierską gęś patroszoną i barwne niekapiące świece.
Wszystkie te anonse niewiele obchodzą Józefa i Marię. Samotnych, doświadczonych przez życie, obcych sobie ludzi.
Ona – 69-latka – jest tu sprzątaczką. Ma syna i wnuka oraz synową, z którą nie potrafi się dogadać. Jedynak poprosił ją więc, by w tym roku nie przychodziła na Wigilię.